Dziś powracam tym wpisem do serii o wykańczaniu mieszkania
Oczywiście, jeśli wykańczasz sobie piąte mieszkanie pod wynajem to już masz sprawdzonych ludzi, przetarte ścieżki, itp. Ale ja tutaj piszę dla ludzi takich jak ja - którzy wykańczają mieszkanie pierwszy raz, i to od razu dla siebie, wbrew powiedzeniu, że pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela, a trzeci dla siebie... Czyli nie lada wyzwanie!
O tym jak, gdzie szukać fachowców i jacy oni powinni być pisałam TUTAJ
A o perypetiach związanych z wykańczaniem mieszkania w kontekście ludzi, którym za to płacimy TUTAJ i TUTAJ
Nie chcę się powtarzać, więc zainteresowanych odsyłam do trzech w/w wpisów, a tutaj krótko i na temat, co możemy zrobić, by zabezpieczyć swoje interesy, ułatwić sobie życie i ogarnianie tematu, a także pomóc sobie w wypadku, gdy coś będzie nie tak. Kto pracuje bądź ma do czynienia z urzędami i w ogóle papierologią ten wie co to jest dupokryjec. I dziś o takowych dupokryjcach dla nas jako zlecających wykańczanie mieszkania i płacących za to.
1.Spisujemy umowę.
W Internecie można znaleźć wzory umów o prace budowlane.
Albo zapytaj sąsiada. Koleżankę z pracy. Tylko ją sporządź!
Albo zapytaj sąsiada. Koleżankę z pracy. Tylko ją sporządź!
Na pewno musi znaleźć się tam kwota, lista rzeczy, które mają być za nią wykonane, i data zakończenia robót. W ten sposób jesteśmy kryci co do sumy, którą ostatecznie mamy wybulić, i możemy spać spokojnie nie zamartwiając się, że Pan Zdzisiek będzie nam co tydzień śpiewał inną cenę swej roboty. Wiemy też na czym stoimy a propos zakresu robót. No i mamy, czarno na białym ,presję czasową dla wykonawcy.
Słowo, szczególnie pisane - i podpisane podpisem własnoręcznym - ma moc!
Słowo, szczególnie pisane - i podpisane podpisem własnoręcznym - ma moc!
2. Przy każdej wpłacie do ręki fachowcowi bierzemy od niego podpis, który to potwierdza.
Jak wyżej. Podpis jest podpis. Nie życzę Wam, byście trafili na takiego fachmana, o jakim opowiadał mi jeden pan - jego fachowiec, alkoholik, na koniec roboty (oczywiście opóźnionej i jak się później okazało, w pewnych kwestiach spartaczonej) jak przyszło do końcowych rozliczeń to powiedział, że on tam jeszcze nic nie dostał, ani grosza. Ale ów pan pokazał mu oświadczenie, w którym podpisał, że przyjął 5 tysięcy... Tym niemniej nigdy nie zaszkodzi zbierać takie podpisy.
3. Prowadzimy cały czas administrację naszej inwestycji, którą na bieżąco aktualizujemy.
Zapisujemy wydatki, zbieramy faktury, paragony, dowody wpłaty, umowy, gwarancje.
Ja założyłam w tym celu specjalny segregator. Jest już opasły! Nikt mnie nie zagnie pytaniem o nic, o daty, ceny, dokładne nazwy towarów, cokolwiek, bo nawet, jak nie pamiętam, to wyciągnę segregator, z niego stosowną koszulkę, i wszystko jasne. Ja mam w/w gruby segregator, w którym układam wszystko chronologicznie, czyli w kolejności wg czasu/dat tak jak to załatwialiśmy/kupowaliśmy, wszystko w oddzielnych koszulkach. Ważne, żebyście mieli wszystko w jednym miejscu i tak poukładane, żeby zawsze móc do tego wrócić. Nie musicie mieć do tego studiów w zakresie archwiwizacji lub administracji. Ma jednak to działać, i to sprawnie, a więc posiadanie jakiegoś systemu i trzymanie się go by się przydało.
Bardzo pomocne punkty, zwlaszcza podpisy po odebraniu pieniedzy :D
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć:)
OdpowiedzUsuńTe podpisy są bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś wszystkie najistotniejsze kwestie! Ważne by o wszystkim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetne porady. Niby takie proste i oczywiste ale zazwyczaj zapominamy przy remoncie o takich szczegółach, skupiając sie na wyborze farb, tapet i płytek.
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno wykańczaliśmy mieszkanie i trwało to dosyć długo - pamiętam, jak szukaliśmy ekipy i kilka z nich było już zaklepanych i nagle zrezygnowało. Z jedną mieliśmy nawet umowę. Ale na szczęście znaleźliśmy w końcu odpowiednich fachowców i wszystko jest już gotowe :)
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu istny armagedon z tymi fachowcami na rynku... Z przykrością stwierdzam, że pomimo zachowania tych zasad, każda pierdoła, typu wymiana okien w mieszkaniu, spędza mi sen z powiek. Aktualnie zwlekałam z wymianą drzwi do mieszkania kilka miesięcy, bo na samą myśl było mi słabo :P Firma wybrana, drzwi za x tygodni. Czekam, czekam, czas minął, drzwi są. Montują i co? Kilka wgnieceń, jakby ktoś młotem po nich walił (obite blachą, nie drewniane). Nie zapłaciłam im całości tak jak chcieli, bo wyszłam z założenia, że moja reklamacja wtedy umrze. Tak więc zapłaciłam symbolicznie i czekałam kolejne 3 tygodnie. Drzwi przyjechały i tym razem blacha przegięta w poziomie do połowy szerokości na jakiejś belce poprzecznej konstrukcji (stelażu?) w środku drzwi... Wyraźnie widzę krechę pod światło. Znów reklamacja. Boję się, że za rok przy 5-tych drzwiach powiedzą mi: "Wie pani co? To my już nie chcemy tych pieniędzy" i zostanę z drzwiami takimi, jakie przyjdą za ostatnim razem 😂 Dlatego trzeba, trzeba się zabezpieczyć na każdą ewentualność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Tov