17:07

17:07

PROJEKT LATO: Bronze Goddess czyli ja a samoopalacze



Zapraszam na kolejny wpis z serii PROJEKT LATO.

Dziś będzie o tym jak uzyskać wakacyjną opaleniznę - nieodłączny element urlopowej propagandy sukcesu - o każdej porze roku.

I w tym momencie nagle każemy się wypchać SEKRETOM URODY KOREANEK wraz z ich obsesją białej skóry. No pewnie, blada, jasna skóra,  co to za moda, wszak my mamy białą skórę.


Bronze Goddesss - taaak, dobrze powiedziane. Tyle, że mój typ urody to nie tylko nie Tiana - czarnoskóra księżniczka z "Księżniczki i żaby", nie Jasmina i nie Pocahontas, ale nawet nie nasza  swojska, słowiańska Jagna - dziewczyna o pszenicznym warkoczysku, pięknie zjarana na złotobrązowo od prac polowych.
Ja z kolorystyki przypominam Meridę Waleczną reprezentując sobą raczej celtycki typ urody. Blada, zimna, różowa cera, opalanie się na czerwono, wyłażące latem piegi/przebarwienia/jak zwał tak zwał/ i włosy w kolorze, dowolnie jak chcecie go nazwać, ostatnio zobaczyłam, że to



pozłacany blond.


Po sezonie urlopowym, gdy jestem opalona - wszyscy inni też są, więc przy nich znowu jestem blada ("A Asia się w ogóle nie opaliła." )

Kiedy pokazuję Wam makijaże typu

MAKIJAŻ INSPIROWANY JENNIFER LOPEZ

MAKIJAŻ MAJÓWKA W DUBAJU

MAKIJAŻ NATURALNY PODKREŚLAJĄCY OPALENIZNĘ: BELL

MAKIJAŻ PODKREŚLAJĄCY OPALENIZNĘ: MORZE I PIASEK

mam świadomość, że Wy może taki kolor skóry jak mój opalony to macie w środku zimy...



Cóż, piasek na plaży ma ziarenka różnego koloru


przyjmijmy, że ja jestem tym jaśniutkim.



I jako taka przetestowałam na sobie wiele różnych samoopalaczy.
Zaczęłam w zamierzchłym 1999 r., kiedy na rynku był dostępny (i to nie wszędzie) chyba jeden samoopalacz - dr Irena Eris, a przekonanie, że solarium jest zdrowe miało się jeszcze całkiem nieźle.
Wymyśliłam sobie, że odbiorę świadectwo naturalne z gołymi, pięknie (i sztucznie) opalonymi nogami... Posmarowałam się, czekam, (a jestem niecierpliwa, nie za dobrze u mnie z czekaniem), nic. Co prawda było napisane, że efekt pojawi się po 6 godzinach, ale co tam. Tym bardziej, że moja siostra wyrażała sceptycyzm co do skuteczności tego, jakże wtedy egzotycznego, specyfiku. Toteż posmarowałam nogi jeszcze raz. I jeszcze. Następnego dnia miałam nogi w kolorze mandarynki. Tudzież pomarańczy.Czy muszę dodawać, że wobec tego i tak ostatecznie poszłam w rajstopach? A przez ich (rajstop) naturalny kolor prześwitywał ten pomarańcz... potem z tydzień wstydziłam się pokazywać nogi... Ale ogólnie perypetii z samoopalaczami mi nie brakowało.
Zasadniczo w opaleniźnie mamy wyglądać zdrowiej, nie chorzej oraz atrakcyjniej, a nie podejrzanie, a to nie zawsze mi się udawało: "Co ci jest?" "Wyglądasz jak żółtko" -  tak, tak, takie teksty nie zostało mi zaoszczędzone...



Temat tego, że samoopalacze śmierdzą palonym włosem pominę zupełnie - cóż chcesz być piękna, to cierp :)

Ale najgorsze jest to, że:
a ) pozostawiają smugi
b) często barwią skórę na pomarańczowo zamiast brązowo- złoto

Do tego:
- brudzą ubrania,
- lubią wysuszać skórę,
- do perypetii z nimi związanych należy tez rejon dłoni: efekt białych rękawiczek na ich wierzchu, albo/i pomarańczowe wnętrze dłoni.



Na mnie jak dotąd najlepszy efekt dawał, lata temu,   balsam stopniowo opalający Garnier, taki w żółtym opakowaniu - wycofali go z rynku, z tego co pamiętam jego skład był nawet powodem zgonów...

Sprawdziła mi się samoopalajaca mgiełka arganowa Bielendy
oraz na twarzy, szyi i dekolcie (bo to małe opakowanie przeznaczone własnie do twarzy)
BIELENDA ARGAN BRONZER ARGANOWY KONCENTRAT BRĄZUJĄCY
Z polecenia Nails tale kupiłam i używałam Avon samoopalacz w musie
Mam go też w zapasie na ten sezon - ale jakoś boję się użyć.
Podobał mi się delikatny efekt jaki dawała chusteczka samoopalająca Vichy do cery jasnej - ale tych chusteczek dawno już nie ma, a nie wiem czy inne produkty tej marki są równie dobre.
Idealnego samoopalacza nie spotkałam.
Kto jest blady i /lub boi się za mocnego efektu i smug - polecam kosmetyki stopniowo brązujące.
Lęki przed smugami pomoże także przezwyciężyć kosmetyk brązująco (czyli  efekt widoczny natychmiast) opalający - kiedyś L'Oreal miał bardzo fajny taki właśnie żel.  Czemu teraz go nie ma??? Może ogólnie jeszcze istnieje - poszukam w  Internetach.

Kto chce poprawić wygląd nóg (i mieć pewność, że nie skończy jak ja, wyżej opisana mandarynka) ten niech sięgnie po zmywalne (na zasadzie bronzera) rajstopy w sprayu - polecam te Sally Hansen,  oraz kosmetyk Soraya ideal beauty Body Make up.



Życzę powodzenia w sztucznym samoopalaniu i przypominam, że zawsze pozostaje jeszcze nosić z godnością swoją bladość.



A jakie są Wasze doświadczenia z samoopalaczami?


Zapraszam Was już teraz do Nails tale i ReznorBlog 
na ich samoopalaczowe letnie wpisy :)

12 komentarzy:

  1. Ja stawiam na balsamy brązujące, ale i to czasami nie daje rady

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo tego, że jestem naturalną blondynką, nigdy nie miałam problemów z opalaniam. Na szczęście opalam się na brązowo, ale doskonale Cię rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się opalać, więc sięgam po różnego rodzaju samoopalacze. Nie wiem czy mam dziwny nos czy tak dobrze trafiam, ale nie zdarzyły mi się wersje, które by śmierdziały. Za to efekty dają fajne. Nie jest to wprawdzie typowa opalenizna, ale mi odpowiada subtelny efekt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to masz farta z tymi zapachami :) chociaż rzeczy dające efekt delikatny i delikatnie pachną... :)

      Usuń
  4. nie używam samoopalaczy, trochę sie ich obawiam:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapach samoopalacza z rana mmmmmmm, a sorry jednak nie, jednak ohyda. Ogólnie mam wrażliwy Nos i każdy samoopalacz śmierdzi tak samo balsam stopniowo brązujący. Zdecydowanie jeśli ktoś boi się smug to rajstopy są najmniej smużące.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie używałam samoopalacza. Chętniej wybieram produkty dające efekt opalenizny do momentu mycia, np. rajstopy w sprayu Sally Hansen

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)

Copyright © 2014 Wszystkie moje bziki , Blogger