10:13

10:13

PROMOCJA ROSSMANN: JAK NIE DAĆ SIĘ ZWARIOWAĆ? :)

 Po poście co kupić post jak kupić z głową, a nie stracić jej w promocyjnym szale :)





Najsampierw chcę wykonać głęboki ukłon szacunku wobec tych, którzy do wyłuszczonych tu zaraz poniżej moich wniosków doszli bez mojego doświadczenia (a więc klasyki gatunku: kupowania za dużo, niewypałów, niepotrzebnych kosmetyków w istnym przydechu, z wypiekami na twarzy i hiper zachwycie nad tą, nie oszukujmy się, prze-atrakcyjną promocją). Choć przecież nie promocją charytatywną, a więc wiadomo, że za mniej od sztuki kupimy więcej, i to sporo, i wydamy więcej, i to sporo, niż byśmy to uczynili normalnie...

Kanclerz Otto von Bismarck rzekł, iż "Tylko ludzie głupi uczą się na własnych błędach – Ludzie mądrzy uczą się na błędach cudzych", a więc jeśli przez moje błędy na promocjach Wy będziecie mądrzy w tym temacie - to tylko się ucieszę, niech moje doświadczenie służy i innym:)


Pisząc te słowa cały czas mam tę świadomość, że różne są klientki, ich wymagania, potrzeby, zasób portfela, że taka promocja to najlepszy czas na nabranie odwagi i eksperymenty oraz, że teoria względności dotyczy także takich pojęć jak "za mało [w domyśle: mam kosmetyków], "za dużo""wystarczająco", "przyda się" itd.....


Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli powiemy, że wydałyście 100 zeta, to znaczy, że normalnie wydałybyście 200, a jeśli powiemy 200 to  -> 400, a jeśli powiemy 600 to tak jakby zaoszczędziłyśmy drugie tyle...

Hmmm, to naprawdę magia... :)


I my tę magię czujemy, tej magii ulegamy, i tak to działa, i tak działać ma, i to normalne, a ilekolwiek nie wydamy, możemy być dumni, że nie wydaliśmy drugie tyle, bo normalnie to tyle właśnie byśmy mogli na to wydać. A raczej byśmy nie mogli i byśmy nie wydali... Magia.


A jeszcze tym razem mamy już zmasowany atak i do tej pory dzielone na trzy promocje teraz obowiązują wszystkie na raz. I bądź tu człowieku mądry ;)



W tym poście chcę powiedzieć o dwóch rzeczach:


1) brak jest wrogiem

Jeśli w naszym odczuciu przez cały rok nam brakuje kosmetyków, odmawiamy sobie często i skutecznie, to ryzyko, że na takiej promocji zakupimy za dużo, niepotrzebnych rzeczy jest większe. Być może brzmi to dziwnie w poście o opanowywaniu promocyjnej gorączki, ale zauważyłam na sobie niejednokrotnie - na przykładzie różnego rodzaju produktów - że zaczynając no nie od zera, ale z ubogim stanem posiadania zawsze na początku zdarzało mi się kupować gnioty... musiałam trochę się okrzesać, okrzepnąć, nabyć doświadczenia, wprawy, rozeznania, porównania, by kupować sprawnie, szybko, i zarazem unikać niewypałów. Musiałam odkryć, czego chcę, co lubię, co mi służy. Doszłam do tego metodą prób i błędów - własnych, no dobrze, kanclerz Bismarck nie byłby ze mnie zadowolony...  :)



2) okazje są przez cały rok

OK, no nie takie pół ceny, no i nie wszystkich kosmetyków na raz, ale trafiony zakup po promocji -20% będzie bardziej udany od gniota za pół ceny... Są to też okazje bardziej przemyślane - właśnie z racji wyższej ceny, a także braku efektu skali,  kiedy nie ma potrzeby rzucać się na wszytko na raz czując na plecach oddech konkurencji...
Sama na sobie zauważyłam - niejednokrotnie na przykładzie nie tyle kolorówki co pielęgnacji, którą w sumie zawsze w końcu się zużyje - i to dużo szybciej niż kolorówkę!- że kupując na zaś w promocji robiło mi się za dużo, za dużo, za dużo nawet zapasów, i  kiedy to wszystko przerobić, a w tzw. międzyczasie pojawiały się nowe kosmetyki, których byłam ciekawa, czasem tak  bardzo ciekawa, że byłam gotowa kupić je od razu w regularnej cenie, a w zapasach: promocyjne zakupy...  Jakkolwiek by to brzmiało niewiarygodnie, to w końcu skonstatowałam, że czasem kupując po promocji, paradoksalnie, nie zyskuję, a tracę...


Może te uwagi na pierwszy rzut oka wydadzą się dziwne jako porady uniknięcia promocyjnego szaleństwa, ale pamiętajcie: mamy do czynienia z magią pół ceny (= pół darmo), a przed magią trudno się bronić konwencjonalnymi metodami.. :)



A jakie są Wasze wnioski, przemyślenia, odczucia w tym temacie?


Na jakim etapie tej drogi jesteście obecnie? 

a) Hurrazakupów? 
czy
b) Rozgrzewania się?
albo
c) Okrzepywania? 
a może
d) Ostrożności?
a może
e) Rozczarowania?
czyżby
f)Sceptycyzmu...?
lub jeszcze
g) Innym?
a jeśli to 
 - Jakim?


11 komentarzy:

  1. ja już byłam i nie dałam się zwariować, kupiłam tylko to, co było mi potrzebne, przy okazji za dużo niższą cenę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. hurra zakupy i sceptyzm się łączą, a do tego są doprawione rozczarowaniem i zniesmaczeniem. Ja się w tym roku postanowiłam przygotować na bardzo chłodno, po czym okazało sie, że tego na czym mi zależało już nie ma, ani online ani w sklepie, chodzenie i sprawdzanie nie pomaga bo coś innego ciekawego wpadnie w oko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tym razem nie kupię nic, a to co zamierzałam- czyli podkłady - jeszcze przemyślę i może kupię jak będą tak "normalnie" na jakiejś tam skromniejszej promocji... :)

      Usuń
  3. Ja robiłam zakupy przez internet i kupiłam tylko podkłady, ponieważ te akurat mi się kończyły.:)
    Także na spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odkąd robię zakupy przez Internet takie ceny -19% lub -55% mam na co dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie... plus brak tłoku - istnej walki o ogień i otwartych opakowań :)

      Usuń
  5. Mnie denerwują te akcje promocyjne w Rossmannie. Tzn. nie tyle co sama promocja, a ludzie, którzy rzucają się na wszystko jak nienormalni i szafy po takich promocjach wyglądają jak po wojnie. Masakra. A co do promocji, to czy tak naprawdę oszczędzamy kasę? Niekoniecznie. Ktoś mówi, że wydał 100 zamiast 200 zł., ale dlaczego nie spojrzy na to, że wydał 100 zł., zamiast nie wydawać nic? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. to prawda, nasze oszczędności w tym wypadku są mocno pozorne...

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)

Copyright © 2014 Wszystkie moje bziki , Blogger