08:09

08:09

MIESZKANIE Z RYNKU WTÓRNEGO CZY W STANIE DEWELOPERSKIM?



MIESZKANIE Z RYNKU WTÓRNEGO CZY W STANIE DEWELOPERSKIM:
kolejny  mój wpis w tematyce mieszkaniowej czyli JAK WYKOŃCZYĆ MIESZKANIE W 6 TYGODNI: OD STANU DEWELOPERSKIEGO DO STANU WYKOŃCZONEGO z podtytułem testowane na mnie i małżonku moim. Dzielić się w tych wpisach będę moją wiedzą i doświadczeniem, a także doświadczeniami, które zdobyłam i przeszłam na żywej tkance (własnej), w tzw. boju, a czasem i w nerwach, i za które  to wszystkie zapłaciliśmy pieniędzmi własnymi. Gwarantuję 100 % autentyczności i brak ściemy wszelakiej.

Zapraszam.

Na początku udzielę Wam skróconej aczkolwiek pełnej odpowiedzi i będzie to eksperckie "to zależy".

Ha. Bądź mądry, pisz wiersze.

A od czego zależy?

Po pierwsze - od rynku mieszkaniowego w miejscowości, w której szukacie mieszkania.
Po prostu.
My na początku założyliśmy, że szukamy mieszkania z rynku wtórnego.
I szukaliśmy.
Zakładając również, że tym sposobem mniej kasy wydamy na przystosowanie tegoż mieszkania dla nas czyli remont. Pal licho odcień płytek, te sprawy, nie muszą być wybrane przez nas, za to fajnie, jakby były do dalszego używania, a nie trzeba by ich skuwać i kłaść nowych. Itd. Chcieliśmy mieszkanie z rynku wtórnego z opcją zaoszczędzenia na poważniejszym remoncie.
Brawo założenia! Brawo życzenia!
Otóż z założeniami jest jak z założeniem płaszcza czy kurtki - jak ich noszenie na grzbiecie przestaje być zasadne, to je zdejmujesz.
I to spotkało nas.

Rynek wtórny w naszej miejscowości właściwie nie istnieje.
Tzn. jacyś ludzie zbywają mieszkania innym - jeden dostanie po dziadku, innym razem sąsiad z tego samego bloku kupi od sąsiada dla córki lub wnuczka, ktoś się zamieni mieszkaniami za jakąś dopłatą. Oficjalnych ogłoszeń właściwie nie ma. Oglądaliśmy dwa mieszkania:  jedno miało wady w postaci czwartego piętra, na które się wdrapywało po klaustrofobicznej klatce schodowej, ale miało tę zaletę, że było 8 lat po generalnym remoncie i właściwie z naszego punktu widzenia należałoby tylko rozwalić obniżenie sufitu w łazience, a poza tym i tak przed ostateczną decyzją mieliśmy pokazać to mieszkanie komuś, kto by robił ewentualny remont, żeby wskazał, jak to naprawdę z tym mieszkaniem jest pod kątem remontu. Drugą zaletą było to, że pan już już właściwie chciał to mieszkanie sprzedać. Akcja była dziwna, i suma sumarum nic z tego nie wyszło, sprzedający i chciałabym i boję się i w końcu wycofał się rakiem.
Drugie mieszkanie było wisienką na torcie, a raczej gwoździem do trumny dla planów kupna mieszkania z rynku wtórnego. Dowiedzieliśmy się pocztą pantoflową, iż pan Kowalski na co dzień pracujący w sklepie tym i tym ma na sprzedaż mieszkanie. Pana Kowalskiego w istocie znalazłam we wspomnianym sklepie, a ten pokazał mi mieszkanie: nieustawne, również na czwartym piętrze, całe w ... boazerii... a w kuchni na ścianie wisiał obrzydliwy mały, zielony kaloryfer... Nie widziałam w tym mieszkaniu nic, co można by zostawić, czyli remont generalny począwszy od zdzierania ścian...  "Ale to się szybko zdziera tę boazerię proszę Pani." Być może. Tylko czy ja mam ochotę w to brnąć. Ano nie. To nas ostatecznie uleczyło z planów kupna, ba szukania mieszkania na rynku wtórnym. 
Co ciekawe właściciel tego drugiego mieszkania pytany przeze mnie czy dał jakieś ogłoszenie odparł, zgodnie z tym,  co wyżej Wam pisałam, że nie, jemu nie zależy na sprzedaży niepewnej osobie, nic nie ogłasza i rozmawia tylko z ludźmi z polecenia,  jemu nie zależy
Do czego zmierzam: jeśli remont mieszkania z rynku wtórnego miałby być remontem generalnym -  nie polecam.
Wiadomo, mieszkanie w bloku to nie stary dom, mniej tzw. niespodzianek po drodze, jednak każdy budowlaniec powie Wam (mi mówili nie raz), że lepiej zaczynać coś od nowa/budować niż remontować. 
Nie trzeba nic rozwalać, nie będzie żadnych ukrytych niespodzianek, praca będzie sprawniejsza, szybsza i czystsza. Tańsza.
Cóż, a może będziecie mieli szczęście jak jedni znajomi, którzy kupili świeżo co wyremontowane mieszkanko, urządzone,  z całym wyposażeniem łącznie ze zmywarką... Fakt, że musiało ich być stać na to mieszkanko - w samym centrum Warszawy na Marszałkowskiej... Właściciel wyszykował sobie mieszkanie po babci, i stopa mu się jeszcze podniosła i wybudował sobie dom pod Warszawą... Jednak prawdopodobnie tyle szczęścia mieć nie będziecie i mieszkanie z rynku wtórnego będzie wymagało remontu. Pytanie w jakiej skali, ile w  to włożycie, i czy to się opłaca i nadal kalkuluje biorąc pod uwagę cenę samego mieszkania. Wykańczając mieszkanie w stanie deweloperskim - jeśli jesteś statystycznym Kowalskim  - prawdopodobnie nie doszacujesz kosztów towarów i robocizny (o czym jeszcze będę pisać), ale odpadają Ci koszty niespodzianek zostawionych po pierwszych fachowcach i skutki starzenia się użytych wcześniej materiałów, a także wszelkich instalacji które dotyczą nie tylko Twojego mieszkania, ale całego budynku.
Do tego czynsz w starszych mieszkaniach jest droższy (wiadomo, chociażby fundusz remontowy).
Oprócz nas znam jeszcze parę osób, które zaczynały od chęci mieszkań z rynku wtórnego, a skończyły na deweloperce -  z wymienionych wyżej powodów.



Jeśli marzysz o wszystkim od początku po swojemu (czasem już na etapie projektu - np. znajomy zażyczył sobie nie stawiania mu jednego kawałka ściany): to oczywiście od razu szukaj deweloperki.


Chcesz mieć najmodniejsze mieszkanie przy jak najmniejszej ilości kombinowania - również skierujesz się od razu ku deweloperce, gdzie na dzień dobry wszystko jest dostosowane do wymogów i mody roku 19 wieku XXI. Wszystko jest tam na dzisiejsze warunki już pomyślane, dostosowane, podciągnięte, doprowadzone, itp.


Nowoczesne otoczenie po wyjściu z mieszkania,  estetyka, mała architektura krajobrazu, zagospodarowanie terenu - no tego raczej nie szukaj w blokach z lat 70-tych...


Prestiż i sąsiedzi - w szeregowcach z lat 60-tych szybciej możesz cieszyć się prestiżem u sąsiadów- Ziutków popijających  na ławeczce pod blokiem tzw. wino za 5 zeta.
Nie wiem co prawda jak w nowym i nowoczesnym budownictwie pomoże Twojemu portfelowi, że sąsiad z klatki ma Lexusa, ale nie mówmy hop - może się dowiesz jak do cholery się go dorobił? I mieszkania trzy razy większego niż Twoje, na dodatek bez kredytu? Pamiętacie był kiedyś taki serial  komediowy Bulionerzy: rodzina wygrała w konkursie kostek rosołowych mieszkanie w apartamentowcu, penthousie jak się wówczas mówiło,  i przeprowadziła się tam z blokowiska, sąsiedzi z apartamentowca myśleli, że nasi Bulionerzy też mają kasę, cała serie różnych gagów, pomyłek, nieporozumień, zderzenie dwóch światów itp. , ale w końcu i Bulionerzy zaczęli brać sprawy w swoje ręce i  się dorabiać... Chociaż lojalnie podkreślam, że  był to tylko sitcom z pierwszej dekady lat 2000.



Udogodnienia  w postaci windy i miejsca parkingowego/garażu - czekają na Ciebie w mieszkaniu z rynku pierwotnego, a na rynku wtórnym mówię Ci eksperckie: "to różnie bywa".



Rozbudowana istniejąca infrastruktura: przedszkola, sklepy itp.- jest już obok mieszkań z rynku wtórnego, osiedlając się na nowym osiedlu - szczególnie jako pionier w pierwszych na nich inwestycjach, niby na średniowiecznym suchym korzeniu  - możesz zamieszkać dosłownie na środku pola, cytując Balcerkową z Alternatywy 4: "Całe życie w mieście mieszkałam i teraz muszę na wieś iść."  Pociecha jest taka, że w kilka lat będzie tam wszystko co potrzeba do życia.



Czas - rezerwuje się mieszkania już na etapie projektu, więc realizacja trwa. My zarezerwowaliśmy mieszkanie, które mieliśmy odebrać tuż, tuż, w drugiej połowie sierpnia, a ostatecznie przez sprawy urzędowe dewelopera (bo blok jako taki był gotowy) przeciągnęło się to do połowy lutego. Z drugiej strony znalezienie mieszkania z rynku wtórnego, który jak tu, nie istnieje, zajęłoby wieki.






Nas do opcji wybrania deweloperki przekonały pierwsze argumenty - ubogi rynek wtórny, a na nim okazy, które i tak wymagają generalnego remontu, a przy tym są nieustawne (małe metraże dużo tracą na oddzielnej kuchni zamiast aneksu) i do tego bywają wysoko (jak na nasz wiek..! Albo wózek.), a bez windy.





Gdziekolwiek szukacie mieszkania i na którym z dwóch w/w rynków mieszkań je znajdziecie - życzę Wam jak najwięcej powodzenia, a najmniej stresów!
Po to też rozpoczęłam tę serię wpisów.

4 komentarze:

  1. My kupiliśmy mieszkanie z rynku wtórnego i wszystko ładnie, pięknie, jednak mieliśmy problemy z poprzednimi właścicielami, które do dzisiaj się za nami ciągną :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakup mieszkania to bardzo wazna decyzja, swietny merytoryczny wpis :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez stresu to raczej rzadko się zdarza... My kupiliśmy mieszkanie od dewelopera, ale jego remont - i "fachowcy" - to dopiero wymaga cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)

Copyright © 2014 Wszystkie moje bziki , Blogger