" - Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika. - Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? - zapytała Alicja. - Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj." L.Carroll, Alicja w Krainie Czarów. Interesuje mnie: życie. Ludzie. Kolory. Tkaniny. Desenie. Obrazy. Słowa. Faktury. Miejsca. Zapachy. Kształt. Forma. Treść. Jedzenie i picie. Jeśli ciekawość to pierwszy stopień do piekła - ja stoję już na kolejnym. Lubię Alicję w Krainie Czarów, pytać "dlaczego?", zachody słońca, aksamit, fraszki, paradoksy, zapach lawendy i sprawdzanie na własnej skórze. Wszystko jest mi inspiracją.



Warto przeczytać


30/09
2017

2 x NIE czyli ROZCZAROWANIA KOSMETYCZNE




Rzadko zdarza mi się popełnić takiego posta, czasem pisze w recenzji czy w denku, że nie polecam, lub, że kosmetyk nie dla mnie, czasem i bez recenzji oddaję go komuś, komu wg mnie będzie lepiej służył niż mi, ale jakoś rzadko nazywam moje zakupy rozczarowaniem i nie pochylam się szczególnie nad tym, jak to mnie zawiodły....

Tych kosmetyków nie waham się jednak  tak określić - może dlatego, że narobiły mi nadziei, spodziewałam się po nich dużo dobrego...?



wet n wild BLACKESTBLACK mega impact mascara zwiększająca objętość

Kupiłam ją na promocji za ok 14 zeta, cena regularna to ok. 18 zeta.
Efekt od razu po użyciu - cuudny, porównywalnym, jeśli nie lepszy niż po mojej ulubionej i od lat używanej L'Oreal Million Lashes Fatale! Dlaczego zatem, dlaczego ląduje w tym oto poście i wrzucam ją do worka z podpisem "rozczarowanie"?
Ano dlatego, że szybko się rozmazuje, robi pandę, no i mamy efekt, i owszem, jeszcze bardziej spektakularny, ale nie w sposób, o jaki nam chodziło... Mega szkoda, bo od razu po użyciu daje piękny efekt i ma bardzo przyjazną cenę. 
Po napisaniu tych słów nadaję jej kierunek ---> kosz na śmieci.




AVON skin so soft endless touch suchy olejek do ciała w sprayu, lawendowy

Lubię olejki, suche olejki, i uwielbiam zapach lawendy. Kupiłam ten kosmetyk gdy był po promocji w katalogu, za jakieś o 10-12 zeta.  Liczyłam na niego tymczasem... 
Ktoś, kto nazwał to "olejkiem" musiał mieć poczucie humoru. Jego zapach jest co prawda  lawendowy, ale chyba jeszcze bardziej alkoholowy, i takie też ma działanie: wysusza i mega szczypie podrażnioną skórę, (np. nogi po goleniu). Zmordowałam pół opakowania przez ładne kila miesięcy, może drugą połowę zużyję na stopy... 



A tak dobrze się zapowiadały..!


A Was co tam ostatnio rozczarowało? Na jaki kosmetyk liczyliście i się przeliczyliście?

Komentarze

  1. U mnie na szczęście nie ma wrześniowych rozczarowań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście nie miałam z nimi styczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielka szkoda, że tusz okazał się takim bubelkiem. Miałam z Wet n Wild kiedyś kilka rzeczy i były całkiem niezłe :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze zawierające link nie będą publikowane.