2025
Reportaż z sanatorium: dzień 3: wyrwani na wolność.
Wczoraj po kolacji wyrwaliśmy się na wolność, w miasto. U nas w ośrodku było disco, nie skorzystaliśmy, planujemy doświadczyć tego w piątek.
Na mieście pusto, ponoć w sezonie są tłumy.
Są knajpy, ze dwa małe markety, sklepy i apteka. Miasto jest na dole, a my mieszkamy na górze. Dosłownie, na zboczu. Nie wyobrażam sobie dostanie się tu w górę bez taxi. Nie tylko ja, bo, na szczęście, jest tu bogata oferta taxi, łącznie z zakupami na telefon...
Królowa polskich rzek wygląda jak górska rzeczka. Pewnie dlatego, że tutaj nią jest...
Po wczorajszym okienku pogodowym ani śladu, za oknem znowu chujnia. Niedogodnością jest basen w hotelu obok - obok czyli pod górę, przy tej pogodzie to cała wyprawa. Na dodatek ja lecę z niego nie korzystając z czasu dowolnego 10 min bo mam zaraz zabieg u nas w ośrodku.

Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze zawierające link nie będą publikowane.