Oczywiście możesz zrobić - wszystko.
Fikać fikołki, skakać przez płonące obręcze.
I może już to zrobiłaś...
Ale: co możesz zrobić, żeby to było skuteczne?
Nic.
Dlaczego?
Wyobraź sobie szklankę. Albo łyżkę. Buty. Koszulę. Cokolwiek.
Co mogą zrobić, żeby można było je pokochać?
Nic.
To tylko rzeczy.
Rzeczy: zużywają się, nudzą się, psują się, starzeją, wychodzą z mody, gubią się, itp., itd., etc.
Co mogą na to poradzić?
Nic.
Użytkownicy: dbają o rzeczy/nie dbają, gubią, serwisują, niszczą, wyrzucają, reperują, oddają itp., itd., etc.
A teraz w tym równaniu pod łyżkę/ koszulę podstaw sobie siebie, a pod użytkownika narcyza.
Jaki wynik?
Nie możesz zrobić nic, żeby narcyz Cię pokochał, nic, żeby coś w tym równaniu zmienić, zmienić coś w tym układzie sił.
Zobacz także:
ETAPY ZNAJOMOŚCI Z NARCYZEM: NIEUCHRONNA PODRÓŻ OD MARCHEWKI DO KIJA
To nie jest o Tobie.
Od samego początku wcale nie jesteś [dla niego] tak wspaniała, jak narcyz to przedstawia, tak wyjątkowa, niespotykana, pokrewna dusza itp., itd., a potem wcale nie jesteś takim zespołem wad, porażką i rozczarowaniem jak narcyz Cię widzi. Bo to nie jest o Tobie.
Oczywiście: to Twoja historia, Twój czas, energia, znajomość, związek, relacja, nadzieje, uczucia, nerwy, pieniądze itp. W tym sensie jak najbardziej to dotyczy Ciebie.
Ale układem sił, dynamiką tej relacji kręci od samego początku narcyz, i to uciekając się do wielu manipulacji.
Zobacz także:
Tak u niego jest zawsze: z osobami przed Tobą, po Tobie, oraz, przykro to mówić, bo może jeszcze nie wiesz, z osobami w tym samym czasie co Ty. To coś takiego jak teatr, jak jakiś obrządek, rytuał, albo wydanie decyzji administracyjnej - zawsze przebiega tak samo. Trzeba (tzn. narcyz musi) przejść przez te same punkty. Odhaczyć je. A potem powtórzyć. Być może lepiej, ucząc się czegoś po drodze od Ciebie i innych. Albo akurat gorzej, bo z następnej osoby nie da się wiele wykrzesać, a nikogo innego akurat nie ma pod ręką. Bywa. Dla narcyza inni ludzie są tylko rekwizytami w jego teatrzyku.
Mam wrażenie, że narcyz oszukuje nie tylko innych, ale i sam siebie na początkowym etapie każdej znajomości. Zachowuje się wtedy jak osoba, która autentycznie czuje entuzjazm, dreszczyk, podziw, zachwyt lub fascynację nową znajomością/znajomościami (może to dotyczyć wejścia do jakiejś grupy ludzi), jest flow, narcyz płynie na tej fali i w ogóle zapomina, że właśnie jest to grane po raz tysięczny oraz jak skończyło się 999 poprzednich razów. Jest więc na tym etapie pełen nowej energii, a nie - jakby wskazywała logika i rozsądek - żałosny i karykaturalny odgrywając po raz któryś tę samą szopkę.
A do tego jednak potrzebny jest narcyzowi nowy narybek, bo od samego początku każdy może łapać się jeden raz, gdyż , w odróżnieniu od narcyza, inni nie dostaną nagle amnezji, a już na pewno nie 1000 razy tym bardziej, że powtarzane są nie tylko dokładnie te same chwyty, zagrania, ale również słowa czy miejsca. W sensie każda jedna osoba może być tylko raz zaskoczona, i tu wstawmy sobie dowolnie: spontaniczną wycieczką po zmroku, a po zajęciu jakiegoś punktu widokowego padną jakieś słowa. Dla takiej osoby będzie to coś nowego, zaskakującego, ujmującego. Tak jak dla osoby przed nią i po niej. Nikt nie będzie wiedział o poprzednich, oraz następnych dokładnie takich samych... hmmm.... przedstawieniach? Punktach programu? Zrozummy się dobrze: dokładnie takich samych. Słowo w słowo.
Przykre może to być co najmniej podwójnie: patrząc wstecz, że od początku nie miało się na nic wpływu, a było wykorzystywanym, grało się w spektaklu, ale nie wiedząc o tym, i myśląc, że to naprawdę, no i patrząc naprzód, że teraz też nic nie można będzie zrobić.
Narcyz i tak nigdy Cię nie pokocha.
A Ty: nie bierz tego do siebie.
Jakkolwiek może to zabrzmieć dziwnie w kontekście tego, jak można czuć się przez narcyza wykorzystanym/zranionym/upodlonym itp., jak można wyrzucać sobie własne postępowanie i ogólnie się samobiczować, powtarzam: nie bierz tego do siebie. To nie było o Tobie - w tym sensie, że nie byłaś/-eś podmiotem działań, a przedmiotem. O Tobie jest i będzie wszystko to, co dalej z tym zrobisz.
Hej miło czytać twoje wpisy. Są mega mądre
OdpowiedzUsuńOj życie z, albo nawet tylko obok narcyza do łatwych nie należy...
OdpowiedzUsuń