Zapraszam na zwiedzanie Łańcuta w upalny, sierpniowy piątek. A ściślej tamtejszego założenia pałacowo-parkowego. Jego zwiedzanie zajęło nam pół dnia - gdyż z powodu pandemii połowa (wraz z piętrem pałacu!) zabytków do zwiedzania była wyłączona z obiegu. W przeciwnym razie zajęłoby to nam cały dzień. Łańcut to także miasto, ale mam wrażenie, że samo miasto to tylko satelita - dziś już podupadły - pałacu z przyległościami. Teraz na pewno, ale może kiedyś było inaczej.
Budynki, wnętrza i zbiory są oryginalne - przetrwały wojnę, a choć ostatni ordynat wywiózł ze sobą za granicę 600 skrzyń, to sporo zostało na miejscu.
Miałam przyjemność przespacerować się alejkami parku przy zamku kilka lat temu :D Trafiliśmy na to miejsce całkiem przypadkiem w drodze nad Solinę, musieliśmy zrobić jakąś przerwę, zobaczyliśmy, że jest jakiś park, i odkryliśmy taką perełkę, piękne miejsce, warte odwiedzenia :D
OdpowiedzUsuńPiękna fotorelacja! Nawet nie wiedziałam, że jest tam tak ładnie :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna fotorelacja. Zawsze oglądając wnętrza takich zamków, pałaców czy innych dworów zastanawiam się jak wyglądało kiedyś codzienne życie ludzi, którzy w nich mieszkali. Teraz oglądamy tylko puste budowle, kiedyś zapewne było tam gwarno, a mury tętniły życiem :)
OdpowiedzUsuńKolejny aspekt to piękne ogrody. Tylko pomyśleć ile pracy trzeba włożyć by obejście wyglądało tak efektownie.
Pozdrawiam serdecznie!