Kiedyś niezwykle tajemnicze określenie, dziś nawiązujące do niej specyfiki można kupić w wiodących drogeriach sieciowych, a sama Ajurweda przeżywa renesans.
Czym jest?
Ajurweda to, w wielkim skrócie, tradycyjna medycyna indyjska, zapoczątkowana XII w. p.n.e. Ładnie, co?! Jest ona w pełni uznawana za naukę medyczną przez WHO.
Słowo „ajurweda” jest złożeniem dwóch słów: Ayur i Veda.
Ayur to "życie", również w rozumieniu życiowej siły i energii , a więc ciała, umysłu, zmysłów i duszy.
Veda oznacza wiedzę lub naukę.
Ajurweda reprezentuje więc holistyczne, czyli całościowe podejście do człowieka i do koncepcji jego zdrowia zdrowia, na które składa się równowaga w organizmie, ten zaś rozumiany jest jako całość (ciało, umysł, zmysły, dusza).
Brak tejże równowagi powoduje choroby.
Zadania ajurwedy to utrzymywanie zdrowia i leczenie chorób.
Medycyna ajurwedyjska, to nauka słuchania ciała i odczytywania płynących z niego sygnałów.
Czym leczy ajurweda?
Pomyślmy, co było dostępne na dwanaście wieków przed Chrystusem?
Sama natura.
Masaże.
Oleje.
Zioła.
Jak już wspomniałam na wstępie, nie ma obecnie żadnego problemu by zakupić Zioła Ajurwedyjskie na czele z chyba najbardziej dziś znaną - Ashwagandhą,
Przy infekcjach, problemach z gardłem i lekarze niekiedy zalecają płukanie jamy ustnej olejami (najlepszy będzie sezamowy lub kokosowy) - to ssanie oleju i jest to własnie metoda ajurwedyjska. Ja sama ją stosuję.
Co do wartości masażu chyba nie muszę nikogo przekonywać - gdyby to nie działało, to masaż nie byłby częścią rehabilitacji. Dotarły do mnie słowa pewnego masażysty, do którego jeździ moja koleżanka - nie żadnego tam "dziada", "magika", tylko człowieka, który masował lotników. Otóż powiedział on, że gdyby każdy człowiek miał taki, refundowany, masaż dwa razy w roku, to byłoby w Polsce mniej chorych.
Co do ziół i czy olejów - działają, bo przecież, jak wszystko, mają w sobie związki chemiczne. Naturalne. Należy o tym pamiętać, szczególnie chcąc łączyć zioła z lekami. Zielarstwo to wiedza, nie magia, bo czasem mam wrażenie, że z jednej strony ludzie myślą, że związki chemiczne znajdują się tylko w lekach syntetycznych, ale nie w naturze, a z drugiej strony zioła i zielarstwo kojarzą się z takimi "babkami"- bardziej szeptuchami, czarownicami niż po prostu ludźmi z dużą wiedzą na temat ziół.
Jeśli o mnie chodzi im więcej mam lat i więcej widziałam tym bardziej trafia do mnie holistyczna koncepcja zdrowia. Specyfiki i metody pochodzące z medycyny starożytnej dla mnie są komplementarne, uzupełniające dla metod i środków medycyny konwencjonalnej. Chodzę do lekarzy, biorę przepisane na receptę leki, kupuję nasze "zachodnie" suplementy. Ale jestem przekonana o tym, iż warta pochylenia się nad nią i poważnego traktowania jest holistyczna koncepcja zarówno człowieka jak i jego zdrowia. Przecież i konwencjonalna medycyna nie zaprzeczy, że pewne nienamacalne rzeczy, jak np., użyjmy tu bardzo pojemnego pojęcia - stres, powodują w ciele człowieka już namacalne, fizyczne, sprawdzalne zmiany chorobowe. Warto by o tym pamiętać jeszcze zawczasu, bo smutne jest to, iż wielu ludzi dochodzi do tego wniosku i odkrycia post factum, gdy zdrowie - a więc również i ajurwedyjską równowagę - stracili już bezpowrotnie.
Jak mnie w szkole uczono - nawet trucizna w odpowiedniej dawce może być lekarstwem, z ziół natomiast tak samo trzeba korzystać z rozwagą, bo można uczynić więcej szkody jak pożytku. Ufam tylko lekarzom :)
OdpowiedzUsuńJak powiedział Paracelsus - to dawka czyni truciznę.
UsuńNawet rtęć może być lekarstwem w niektórych przypadkach.
OdpowiedzUsuńKiedyś choroby weneryczne leczono smarowaniem się rtęcią, ale wcześniej spisywano testament :)
Usuń