" - Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika. - Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? - zapytała Alicja. - Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj." L.Carroll, Alicja w Krainie Czarów. Interesuje mnie: życie. Ludzie. Kolory. Tkaniny. Desenie. Obrazy. Słowa. Faktury. Miejsca. Zapachy. Kształt. Forma. Treść. Jedzenie i picie. Jeśli ciekawość to pierwszy stopień do piekła - ja stoję już na kolejnym. Lubię Alicję w Krainie Czarów, pytać "dlaczego?", zachody słońca, aksamit, fraszki, paradoksy, zapach lawendy i sprawdzanie na własnej skórze. Wszystko jest mi inspiracją.



Warto przeczytać


25/06
2019

JAK PROSTO TRAFIĆ DO NASZEGO POTENCJALNEGO KLIENTA: DRUKI ULOTNE :)




Na ich temat można by napisać prace naukowe - i takowe powstały (niech Was nie zmyli ta ulotna, "niepoważna" nazwa!)  Pierwsze na ziemiach polskich pojawiły się już w XVI w. i są przodkiem zarówno prasy jak i... ulotek.
Dziś o tym drugim.
Skoro już wyjaśniliśmy sobie etymologię tego słowa ("druki ulotne" czyli krótkotrwałe/ tymczasowe/ niewielkiej długości/dotyczące spraw bieżących), a jego znaczenia nikomu już chyba wyjaśniać nie trzeba możemy przejść dalej.

Albo nie. Najpierw -  wstecz:  trochę powspominamy. 

Dziś ulotka to przede wszystkim ulotka reklamowa, ale przez 9 lat mojego dzieciństwa (do 1989) niczego w tym kraju w żaden sposób reklamować nie trzeba było, bo i tak wszystkiego brakowało... Kojarzycie (kojarzycie???): sklepy z półkami, na których stał tylko ocet... 
Pierwsze reklamy w TV spotykały się z dużym zainteresowaniem i odzewem, pojawiły się też - najpierw po prostu leżące  w sklepach - ulotki. Gdzieś w klasie piątej podstawówki, czyli własnie w jakimś 1991-92 r. ja i moje koleżanki z klasy... zbierałyśmy ulotki, które dostępne były w drogeriach! Takie atrakcje miały 13 latki ćwierć wieku temu :) Szkoda, że ten zbiór dawno wylądował w śmieciach, dziś wiem, że druki ulotne stanowią znakomite źródło historyczne :) 

Dziś może powstać pytanie czy niewielkich rozmiarów zadrukowane kartki mają jeszcze rację bytu w świecie zdominowanym przez Internet, obraz - i to obraz ruchomy czyli filmiki - a jeśli już słowo pisane,  to to wyświetlane na ekranach komputerów.

Wg mnie: słowo drukowane na papierze, fizycznie dotykalne ma wciąż rację bytu. Jest to naprawdę szerokie i poważne zagadnienie, dlatego dziś odniosę się tylko do ulotek - będzie szybciej, krócej i prościej - jak na ulotce :)

Ale najpierw - słówko o tym, że krótkie,  drukowane słowo z rzeczową, jasną informacją w realu na jeszcze konkretną moc. Komu jak komu, ale mi nie można zarzucić, że jestem na bakier z Internetem, że nie potrafię w nim się poruszać i z niego korzystać. A jednak gdy parę lat temu szukaliśmy mieszkania do wynajęcia zamiast do Internetu udaliśmy się na przechadzkę po okolicy, w której interesował nas wynajem mieszkania, z wydrukowanymi ogłoszeniami. Czyli też swego rodzaju drukami ulotnymi :) Pamiętam, że uparłam się, by jedno ogłoszenie przykleić na drzewie w sąsiedztwie bloku, o którym myślałam, że byłoby idealnie, gdyby tam można było wynająć mieszkanie. Oczywiście to by było zbyt idealne by mogło się zdarzyć, ale musiałam powiesić również tam ogłoszenie. I traf chciał - że tak się stało! Obok tego ogłoszenia przechodziła bodajże siostra właścicielki mieszkania, i owa właścicielka sama do mnie zadzwoniła. A mieszkanie było własnie w tym bloku. Bloku małym, bo tylko na 30 mieszkań. A jednak udało się nam trafić w punkt, czyli w mieszkanie do wynajęcia tam. Dlatego w takich sytuacjach zawsze radzę tę, zadawałoby się starożytną. formę trafienia do potencjalnego odbiorcy naszego ogłoszenia.
Trochę podobnie rzecz ma się z ulotkami.

Chociaż w internecie jest wszystko - i również własnie dlatego - ktoś musi trafić do nas, na naszą stronę internetową/ do naszego sklepu/na bliższe informacje o nas i naszej działalności/produkcie.  I właśnie ten kawałek papieru może mu w tym pomóc. O ile rozdawacze ulotek (choć chyba jest ich coraz mniej) wciskają na siłę wszystko masie przypadkowych przechodniów  o tyle w miejscu naszej działalności/ na targach/ wystawach itp. dobrze jest umiejętnie je wyeksponować - czemu może służyć stojak na ulotki - i pozostawić je do zabrania zainteresowanym tym przechodniom/ uczestnikom. 
Czy jest bardziej bezpośrednia, krótsza, prostsza droga trafienia do naszego potencjalnego klienta? Ulotka -  krótka, rzeczowa informacja, najważniejsze dane, kontakt - to nitka do kłębka, jakim jest nasza działalność, po którym potencjalny klient może do nas trafić bez pudła. 




Komentarze

  1. Fajnie sprawdzaja sie ulotki, mysle ze docieraja tez bardziej do starszego pokolenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że wszystko zależy od naszego podejścia. Zawsze dostając jakąś ulotkę w szkole, sklepie zapoznaje się z jej treścią; najsmutniejszy jest widok osób, które od razu po otrzymaniu takiego druku zgniatają go w ręce bądź wyrzucają do kosza nawet nie spojrzawszy...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze zawierające link nie będą publikowane.