Gdym odświeżała moje prawo jazdy po 18 latach od zrobienia prawka miałam na pewno dwa kierunki podróży: Maciejowice i Podzamcze oraz własnie Białowieżę.
O ile pierwszy plan wykonałam w pierwszym tygodniu jeżdżenia własnym samochodem, o tyle drugi czekał nieco ponad dwa lata. Na takim Podlasiu byłam pierwszy raz w życiu, jeśli nie liczyć jednodniowej wycieczki w czasach wczesnoszkolnych, z której pamiętam tylko żubry, trawkę żubrówkę i ulewę.
O ile pierwszy plan wykonałam w pierwszym tygodniu jeżdżenia własnym samochodem, o tyle drugi czekał nieco ponad dwa lata. Na takim Podlasiu byłam pierwszy raz w życiu, jeśli nie liczyć jednodniowej wycieczki w czasach wczesnoszkolnych, z której pamiętam tylko żubry, trawkę żubrówkę i ulewę.
Poniżej zapodaję Wam fotorelację z wrześniowego weekendu w Białowieży, jak zobaczycie na zdjęciach słońce i światło akurat nas nie rozpieszczało...
Oto Białowieża w graficznym skrócie:
Kościół. Cerkiew. Żubr.
Kiedy tam dojechaliśmy już było prawie ciemno, zauważyłam tylko, że miejscowość jest bardzo rozrzucona po okolicy ("k_rwa, tu są hektary"), drewniane chaty zdawały się spać, i w ogóle jeszcze zanim zaparkowałam już oznajmiłam "moja noga tu więcej nie postanie, co za dziura zabita dechami." Tak to się zaczęło, a dalej mogło być już tylko lepiej i rzeczywiście było: jak w komedii romantycznej, co to dwójka bohaterów najpierw się nienawidzi, a potem kocha. Kocha to za duże słowo, ale teraz wiem na pewno, że jeszcze tam wrócimy.
Ale szok kulturowy przeżyłam bez wątpienia, jeszcze po drodze do Białowieży. Jestem z Mazowsza, 60 km od Warszawy, mówi się u nas tak jak w TV i w Warszawie, a od kiedy w miasteczkach ubyło Żydów tereny są jednorodne wyznaniowo, językowo, kulturowo, jak i cała moja rodzina i rodziny moich znajomych. Wszyscy jesteśmy tu homogeniczni i można uznaniowo i bez wnikania głębiej oraz grzęźniecia w stereotypach stwierdzić, iż reprezentujemy (tak niestety zobrzydzony z winy niektórych reprezentantów zlepek słów, który w sumie mógłby nie nieść za sobą żadnych negatywnych czy pozytywnych konotacji) typ Polaka-katolika.
W Białowieży powitała nas pełnia księżyca:
Wystrój chaty najpierw przywalił mi drewnem - zarówno zapachem jak i wyglądem, no i ta koleżanka kaczka wypchana, i ta scenka rodzajowa z charemu podpisana bukwami, ale i do tego przywykłam po dobie:
Chat występuje tam cała mnogość:
a także kilka murowanych domów przypominających rybackie checze z Helu;
Dużo huby:
Centrum:
Cerkiew (kościoła nie ma na zdjęciu, bo akurat był ślub i tłok):
Rozlewiska czy co tam:
Dawna stacja kolejowa:
Droga do skansenu już przypominajaca skansen:
Skansen:
No cóż, tu też nieobce mi były negatywne skojarzenia "Ej, to jest jakiś Wołyń. A jak zaraz mi każą kłaść łeb na progu?"
Możecie mi zarzucić, że (za) bardzo jestem przejęta historią, przeszłością - a jestem, i co. Cóż, to pewnie tłumaczy, dlaczego tu w szufladzie obok mam dyplom mgra historii.
Ruska bania:
Brama Carska, jedyne co pozostało z tamtejszego pałacu cara:
Technikum leśnicze:
Muzeum (tym razem żubra - i masę innych zwierząt - widziałam tylko wypchanego):
Widok z wieży widokowej:
Restauracja Carska na miejscu stacji, na której wysiadał car, gdy przyjeżdżał na polowania (droga, a i tak wszystko było porezerwowane i obeszliśmy się smakiem):
Obiadaliśmy się pysznym podlaskim i litewskim jedzeniem (piw zza wschodniej granicy też nie omijaliśmy...)
Powyżej pielemieni, solianka i chleb smażony z czosnkiem.
Poniżej bułka cynamonka:
Litewski chleb z bakaliami, taki chlebowy keks:
Otoczenia zachęcało do slow life:
Zapraszam też na relację na moim IG
My na pewno tam wrócimy, Wam też polecam odwiedzić Białowieżę.
Białowieża cieszy się powodzeniem wśród turystów. Choć dla mnie nadal jest dziwna, ale już nie tak bardzo obca, i z chęcią jeszcze tam kiedyś wrócę. Nie uważam już, że to zabita dechami dziura gdzie psy dupami szczekają i to po białorusku, ale też nie podejrzewam, bym czuła się tam szczególnie swojsko i nawet nie oczekuję, bym wyzbyła się wrażenia, że ludzie obsługujący mnie w sklepach nie rozumieją w pełni polskiego. To zupełnie odmienne strony i klimaty niż moje, i myślę, że to własnie - no i przyroda rzecz jasna - czyli cała specyfika tej okolicy, ściąga do Białowieży tylu turystów z całej Polski.
Bardzo ładne zdjęcia. Chętnie odwiedziłabym te miejsca :)
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie byłam, ale chętnie bym się wybrała ;)
OdpowiedzUsuń