Zdjęcia te miały być fragmentem posta "październik w zdjęciach", ale tyle ich - chociaż zrobiłam z nich kolaże - że wyrosły na odrębny post.
W paskudny, ponury listopadowy dzień chcę zatem Wam pokazać, a sobie przypomnieć i uwiecznić wspomnienia z jesiennej, początkowo-październikowej jednodniowej wycieczki do Nałęczowa. Nałęczów pierwszy raz w życiu zobaczyłam dwa lata temu, spędziliśmy tam wówczas cały weekend, pod koniec listopada - choć pogoda była dużo ładniejsza niż dziś, i tak się w Nałęczowie - ku własnemu zdziwieniu, bowiem miałam o nim jakiś zupełnie inne wyobrażenia - zauroczyłam, nawet w tej późnolistopadowej aurze. Chcę zobaczyć to miejsce jeszcze nie raz, w tym kwitnącą wiosną, a teraz celowałam w złotą jesień - kolorystyka nie była co prawda jeszcze zbyt złota i jesienna, a zielona, tym niemniej i tak było pięknie, a pogoda nam dopisała.
Po drodze, już pod samym Nałęczowem, zatrzymaliśmy się w Wąwolnicy, niegdyś znaczącym ośrodku miejskim dziś może i miasteczku z rynkiem, poza tym przypominającym raczej dużą wieś, w którym najważniejsze jest w tej chwili sanktuarium maryjne, kościół, i kaplica, która niegdyś była częścią murów obronnych znajdującego się tam zamku. Całkiem przyjemne i interesujące miejsce na zrobienie sobie przerwy w trasie, pierwszy raz w życiu między domami widziałam ciągnące się hen daleko po pagórach kwadraciki pól - jak informowała nas tablica tez pozostałość po średniowieczu.
Znajduje się tam trochę miejsc noclegowych, dobrych jako miejscówka na wypad do Nałęczowa lub na spokojne, romantyczne chwile we dwoje.
A oto wieże - te dawne i te współczesne ;)
Właśnie sprawdziłam - tak, dziś ta miejscowość jest tym, na co mimo swej historii i zabytków wygląda: wsią.
Park Zdrojowy w Nałęczowie:
Obiad w niezawodnej i pełnej gości Karczmie Nałęczowskiej, restauracji po rewolucjach Magdy Gessler. My skusiliśmy się na zestaw dnia, w którym m.in. znajdował się gulasz z jelenia w sosie musztardowym:
Deser w Pijani Czekolady Wedel w Domu Zdrojowym - pijalni wód:
Interesująca, zabytkowa i piękna architektura miasta, czyli mnogość murowanych i drewnianych willi:
Na czele z najpiękniejszą z nich wg mnie, Willą Podgórze:
Chata Żeromskiego, czyli miejsce pracy pisarza kiedy przebywał w Nałęczowie (swoją drogą gdzie w Polsce ten człowiek nie mieszkał??? Zamek Królewski w Warszawie-oczywiście. Kielce-jak najbardziej. Hel-a jakże. Nałęczów-to jasne. :)
Istne Zakopane na Lubelszczyźnie:
Istne Zakopane na Lubelszczyźnie:
I ciąg dalszy Zakopanego w Nałęczowie czyli Kościół Rektoralny Św. Karola Boromeusza:
Kościół Św. Jana Chrzciciela:
Pchli targ:
Kawa w urokliwej i obleganej kawiarni (kolejka, żeby tam coś zamówić była długości monstrualnego tasiemca!)...
...znajdującej się w ciekawej i wyróżnionej pomieszkiwaniem tam Bolesława Prusa Willi Ewelina:
Kto się bardziej zainteresował Nałęczowem zapraszam do posta - foto relacji z poprzedniej, w/w bytności tam, tak nasza tam obecność jak i ten post były dłuższe, jest też w owym poście jeszcze więcej zdjęć :
Weekendowo w zdjęciach: NAŁĘCZÓW <klik>
wspaniałe miejsca, przecudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
OdpowiedzUsuń