15:30

15:30

ZDJĘCIOWO - WYCIECZKOWO: jesienny Nałęczów (i Wąwolnica)

Zdjęcia te miały być fragmentem posta "październik w zdjęciach", ale tyle ich - chociaż zrobiłam z nich kolaże - że wyrosły na odrębny post.



W paskudny, ponury listopadowy dzień chcę zatem Wam pokazać, a sobie przypomnieć i uwiecznić wspomnienia z jesiennej, początkowo-październikowej jednodniowej wycieczki do Nałęczowa. Nałęczów pierwszy raz w życiu zobaczyłam dwa lata temu, spędziliśmy tam wówczas cały weekend, pod koniec listopada - choć pogoda była dużo ładniejsza niż dziś,  i tak się w Nałęczowie - ku własnemu zdziwieniu, bowiem miałam o nim jakiś zupełnie inne wyobrażenia -  zauroczyłam, nawet w tej późnolistopadowej aurze. Chcę zobaczyć to miejsce jeszcze nie raz, w tym kwitnącą wiosną, a teraz celowałam w złotą jesień - kolorystyka nie była co prawda jeszcze zbyt złota i jesienna, a zielona, tym niemniej i tak było pięknie, a pogoda nam dopisała.

Po drodze, już pod samym Nałęczowem, zatrzymaliśmy się w Wąwolnicy, niegdyś znaczącym ośrodku miejskim dziś może i miasteczku z rynkiem, poza tym przypominającym raczej dużą wieś, w którym najważniejsze jest w tej chwili sanktuarium maryjne, kościół, i kaplica, która niegdyś była częścią murów obronnych znajdującego się tam zamku. Całkiem przyjemne i interesujące miejsce na zrobienie sobie przerwy w trasie, pierwszy raz w życiu między domami widziałam ciągnące się hen daleko po pagórach kwadraciki pól - jak informowała nas tablica tez pozostałość po średniowieczu. 



Znajduje się tam trochę miejsc noclegowych, dobrych jako miejscówka na wypad do Nałęczowa lub na spokojne, romantyczne chwile we dwoje.



 A oto wieże - te dawne i te współczesne ;)


Właśnie sprawdziłam -  tak, dziś ta miejscowość jest tym, na co mimo swej historii i zabytków  wygląda: wsią.




Park Zdrojowy w Nałęczowie:






Obiad w niezawodnej i pełnej gości Karczmie Nałęczowskiej, restauracji po rewolucjach Magdy Gessler. My skusiliśmy się na zestaw dnia, w którym m.in. znajdował się gulasz z jelenia w sosie musztardowym:





Deser w  Pijani Czekolady Wedel Domu Zdrojowym - pijalni wód:





Interesująca, zabytkowa i piękna architektura miasta, czyli mnogość murowanych i drewnianych willi:





Na czele z najpiękniejszą z nich wg mnie, Willą Podgórze:






Chata Żeromskiego, czyli miejsce pracy pisarza kiedy przebywał w Nałęczowie (swoją drogą gdzie w Polsce ten człowiek nie mieszkał??? Zamek Królewski w Warszawie-oczywiście. Kielce-jak najbardziej. Hel-a jakże. Nałęczów-to jasne. :)

Istne Zakopane na Lubelszczyźnie:





I ciąg dalszy Zakopanego w Nałęczowie czyli  Kościół Rektoralny Św. Karola Boromeusza:






Kościół Św. Jana Chrzciciela:




Pchli targ:





Kawa w urokliwej i obleganej kawiarni (kolejka, żeby tam coś zamówić była długości monstrualnego tasiemca!)...



...znajdującej się w ciekawej i wyróżnionej pomieszkiwaniem tam Bolesława Prusa Willi Ewelina:








Kto się bardziej zainteresował Nałęczowem zapraszam do posta - foto relacji z poprzedniej, w/w bytności tam, tak nasza tam obecność jak i ten post były dłuższe, jest też w owym poście jeszcze więcej zdjęć :

Weekendowo w zdjęciach: NAŁĘCZÓW <klik>




2 komentarze:

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)

Copyright © 2014 Wszystkie moje bziki , Blogger