Zainspirowana swoim własnym wpisem pod tytułem: Czym pachniał mi październik czyli 3 x perfumy na jesień <klik> postanowiłam przypomnieć sobie, żeby nie powiedzieć wygrzebać, dawne (czasem naprawdę dawne - biorąc pod uwagę liczbę lat, która mam ja) perfumy, które posiadam w swojej kolekcji i ich zapachy. Ach jakaż to była podróż sentymentalna, podróż w czasie pełna wspomnień!
Czas na: 7 dni dookoła perfum!
Może Was zainteresuje któryś z tych zapachów?
Może jakiś znacie lub pamiętacie z tych czasów co ja, czyli bliskich ich premierom?
Może potraficie odpowiedzieć na pytanie czemu, do kury nędzy, niektóre zapachy zostały ot tak po prostu wycofane z polskiego rynku???
A oto bohaterowie tegoż posta:
Czas na: 7 dni dookoła perfum!
Może Was zainteresuje któryś z tych zapachów?
Może jakiś znacie lub pamiętacie z tych czasów co ja, czyli bliskich ich premierom?
Może potraficie odpowiedzieć na pytanie czemu, do kury nędzy, niektóre zapachy zostały ot tak po prostu wycofane z polskiego rynku???
A oto bohaterowie tegoż posta:
Dzień 1.
Eden
Kwiatowe perfumy marki Cacharel. Miały swoją premierę w roku 1994.
Nuty głowy: mandarynka, brzoskwinia, bergamotka, cytryna.
Nuty serca: mimoza, ananas, tuberoza, melon, jaśmin, lilia wodna, konwalia, lotos, róża.
Nuty bazy: drzewo sandałowe, fasolka tonka, paczula, akacja cedr.
Zapach ten przeniósł mnie gdzieś do roku 1997, kiedy dostała te perfumy w prezencie moja Mama. Były one podówczas dla mnie szczytem luksusu, i czasem się nimi popsikałam... pamiętam również jego reklamy w TV i w "Twoim Stylu" - takie z pachnącym nimi marginesem kartki, na której owa reklama się znajdowała.
Równocześnie perfumy te przeniosły mnie do grudnia i Gwiazdki roku 2008. gdy ja dostałam je w prezencie od Mamy.
Zapach prosto z rajskiego ogrodu zamknięty w zielonej flaszce wyglądającej, jakby była zrobiona z jakiegoś półszlachetnego kamienia.. Robi wrażenie, choć dla niektórych może być zbyt duszący i ciężki. Nie pozostawia obojętnym. Jest intensywny, ciepły, otulający i trwały. W sam raz na jesień i zimę. Dziś, kiedy dawno minęła na nie moda spowodowana tym, że były nowością będą oryginalne... Myślę, że nie ma żadnego problemu z dostaniem ich stacjonarnie.
Dzień 2.
VANILLA FIELDS
Perfumy marki Coty. Orientalno - waniliowe. Zostały wydane w 1993 roku.
Nuty głowy: bergamotka, kokos, brzoskwinia.
Nuty serca: jaśmin, geranium i konwalia.
Nuty bazy: ambra, cedr virginia, paczula, drzewo sandałowe, piżmo, fasolka tonka i wanilia.
Wyobraź sobie pola wanilii... Jakoś tak zaczynała się reklama tych perfum w pierwszej połowie lat 90-tych - telewizyjna, i ta - tak samo jak w przypadku Edenu - w "Twoim Stylu".
Zapach ty perfum przenosi mnie do połowy lat 90-tych gdy miała je moja Mama, i mamy moich kolegów i koleżanek. Wehikuł czasu - mam 15 lat, chodzę do ósmej klasy, jest maj i siedzę na ławce przed szkołą! Gdy powąchałam je znowu, po jakiś 20-latach, miałam łzy w oczach. Niepowtarzalne. Pięknie zgrana symfonia nut, w której ja oczywiście tradycyjnie nie wyczuwam żadnych pojedynczych. Na pewno wiem jedno: jest to najbardziej wyrafinowana wanilia, z jaką miałam do czynienia, nie ma w sobie nic z perfum topornie i płasko woniejących waniliowym zapachem do ciast. Nadal jest to dla mnie... cudo. Dorwałam je na Allegro z 10 lat temu, potem w ogóle nigdzie nie mogłam ich znaleźć, i bardzooo je oszczędzałam. Obecnie z tego co widzę na szczęście są dostępne w Internecie.
Dzień 3.
VANILLA Musk
Orientalno-waniliowe perfumy marki Coty. Zadebiutowały w 1994 roku.
Nuty zapachowe: wanilia, piżmo, drzewo sandałowe i cedr.
Przenoszą mnie mniej więcej do tych samych (może z deczka późniejszych) czasów co Vanilla Fields. Tu sentyment przeważa nad zapachowym gustem, bo ten zapach w odróżnieniu od starszego brata jest dla mnie nieco... duszący, mdlący... Nie spotkałam się z wyczerpującym i pełnym opisem ich nut, toteż nie wiem, które z nich powodują taką różnicę z Vanilla Fields. Na pewno są otulające, trwałe i pasują do obecnego jesienno-zimowego sezonu. Tę flaszkę zakupiłam razem z Vanilla Fields. Obecnie chyba też można je dostać w Internecie.
Dzień 4.
Gabriela Sabatini SUMMER
Orientalno-kwiatowe perfumy marki Coty, wydane w 2000 roku.
Nuty głowy: bergamotka, cytryna amalfi, tangeryna, czerwone jabłko.
Nuty serca: jaśmin, hiacynt, brzylijskie drzewo różane, lilia.
Nuty bazy: drzewo sandałowe, cedr, wanilia.
Zapach z początków studiów.
Dostałam te perfumy wtedy w prezencie od Mamy.
Dziwi mnie, że jest to zapach również z kategorii orientalnych, bo dla mnie jest kwiatowy i dość świeży. Lubiłam je, używałam często, a resztówkę zostawiałam na pamiątkę.
Obecnie są to chyba perfumy z kategorii dawne, zapomniane, wycofane.
Dzień 5.
Attar Majlis
Producent: Al Shindagha Perfume (Emiraty Arabskie).
O, o to są perfumy orientalne! Tak orientalne, jak tylko perfumy mogą być. Prawdziwie arabskie perfumy przeznaczone na arabski rynek. Zwyczajem takich perfum to skondensowany, ciepły, intensywny, otulający zapach w olejku w 8 ml roll-onie, bez alkoholu. Mega wydajny. Niestety nie pamiętam, jak był opisany gdy kupowałam go - tylko po opisie - z 9 lat temu na Allegro. Zapach mocny, kwiatowy, a równocześnie... świeży. Uderza w nozdrza, łatwo z nim przesadzić i nie każdy z takim wytrzyma. Na pewno nie nadaje się dla miłośników świeżych, zielonych zapachów. Za to znakomicie nadaje się na obecne jesienne szarugi i zimę. Jest coraz więcej miejsc - w Internecie, ale i stacjonarnie- gdzie możemy dostać arabskie perfumy.
Dzień 6.
Chanson de Vie
Kwiatowo-owocowe perfumy marki Coty, zadebiutowały w 1999 roku.
Nuty głowy: bergamotka, cytryna, zielone jabłko, yuzu.
Nuty serca: brzoskwinia, frezja, lilia.
Nuty bazy: drzewo sandałowe, piżmo.
Przeciwieństwo poprzednika czyli świeży, lekki, cytrusowy, optymistyczny, jasnozielony i wiosenny zapach zamknięty w uroczej buteleczce z matowego szkła w kształcie liścia. On i powyższa flaszka towarzyszą mi od klasy maturalnej (rok premiery tych perfum), również w wyjątkowych i radosnych dla mnie chwilach.
nie wiem jak teraz jest z ich dostępnością.
nie wiem jak teraz jest z ich dostępnością.
Dzień 7.
Rose Eau de Perfum with rose oil
Perfumy bułgarskie.
"Świeży, urzekający zapach bułgarskiej białej róży, wzbogacony olejkiem różanym, piżmem, zielenią (?) i nutami owocowymi"
Urocza buteleczka w kształcie różyczki kryje ...zgadnijcie... typowo różany, dość ciężki zapach. Kto tego właśnie zapachu nie lubi niech omija takie perfumy szerokim łukiem, bo jest to po prostu skondensowany zapach róż. Przypomina mi olejek różany w małych szklanych buteleczkach-rureczkach zamkniętych w małych drewnianych opakowankach w różyczki przywożony za PRL z Bułgarii właśnie. Perfumy te mają zapach... róży - choć nieco delikatniejszy niż wspomniane olejki, i z dodatkiem nieco...mdlącym - to pewnie zapowiadane w nich piżmo. Kupiłam je w Katowicach wiosną 2013 r. w sklepie, który niestety jak na moje bywanie w tym mieście (góra raz na rok) istniał bardzo krótko, i nazywał się właśnie "bułgarska róża."
Tak dotarliśmy do końca tej mojej tygodniowej, zapachowej, perfumowej podroży w czasie.
Coś komuś się przypomniało/wpadło w oko/zainteresowało?
Trochę to dziwne te "czasy naszej mlodosci"- chyba nie jestesmy jeszcze az tak stare... :) TAK pamietam z okolic ok.klasy siodmej pret a porter oraz exlamation -"pachniec szykiem! z wyyykrzyknikiem!"i takie dezodoranty -nazwa na "E" i ich reklamę w TV :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńThanks :)
UsuńNie miałam i nie znam żadnych.
OdpowiedzUsuńwszystkie są.. specyficzne :)
UsuńPamiętam tylko Gabrielę Sabatini, Cacharel, pamiętam jeszcze Poeme Lancome :)
OdpowiedzUsuńTak! Pamiętam Lancome Poeme i ich reklamy z Isabellą Rosellini! :)
UsuńFakt jestesmy starsze niz wiekszosc blogerek-zastanawiam sie czy tylko urodowych czy w ogole wszystkich? Osoby w naszym wieku nie zajmuja sie uroda czy w ogole nie prowadza blogow? Za wyjatkiem kilku znanych i dobrze zarabiających na tym osob? A te dezodoranty to byly Extase :)
OdpowiedzUsuń