Wiadomo, że - jak mawia mama mojej koleżanki - to by było nieszczęście jakby wszystkim podobało się to samo.
Oto zatem co nie podoba się mi, i na mnie wielokrotnie się nie sprawdziło: rodzaje kosmetyków, po które więcej nie sięgnę i dlaczego nie dam tym formułom (marek dowolnych) kolejnej szansy na to, bym zrewidowała moją niechęć lub też potwierdziła powód do niej milionowy raz. To będzie krótka opowieść o cierpieniu w trzech punktach i zobrzydzeniu w jednym [punkcie].
Mleczko do demakijażu
Pamiętam je z czasów, gdy nie istniało coś takiego jak micele, dwufazówki itp.
Piekielnie właziło mi w oczy i tak samo w nie szczypało, mazało się, mazało, trzeba było trzeć, trzeć, a tusz do rzęs i tak niezbyt zmywało.
Zapamiętałam je jako wyżeracza gałek ocznych.
Mówię stanowcze: nie.
Wosk w plastrach do depilacji
No nie.
Klejące, lepiące i bolesne sprawy, z wysoce niezadowalającym na mnie efektem, zarówno co do skuteczności jak i trwałości efektu.
Kremy do depilacji
Chemicznie śmierdzące i żrące substancje wypalające mi skórę, cierpienia niewarte efektu, do jakiego na mnie prowadzą.
Bezbarwny żel do brwi
Brzmi niewinnie, co nie.
Moje brwi na co dzień wymagają przyczesania i utrwalenia tego efektu. Po jakiś kilkunastu użyciach tego kosmetyku nadal jest go w opakowaniu dużo, tylko, że... przypomina coraz bardziej brudną breję, to raz, i potrafi robić na włoskach brwi jakieś obrzydliwe paprochy. Ok. 10 zeta (zależy od marki) wyrzucone w błoto, którym szybko ten kosmetyk sam się staje.
Moje brwi na co dzień wymagają przyczesania i utrwalenia tego efektu. Po jakiś kilkunastu użyciach tego kosmetyku nadal jest go w opakowaniu dużo, tylko, że... przypomina coraz bardziej brudną breję, to raz, i potrafi robić na włoskach brwi jakieś obrzydliwe paprochy. Ok. 10 zeta (zależy od marki) wyrzucone w błoto, którym szybko ten kosmetyk sam się staje.
A Wy macie takie kosmetyki, o których [już] z góry wiecie, że (szerokim łukiem) je ominiecie?
Nie mam takiej skonkretyzowanej grupy produktów, które by się u mnie nie sprawdziły. każdy kosmetyk działa inaczej, więc nie lubię uogólniać. Niemniej jednak nie sięgam po mleczka do demakijażu, bo po prostu nie lubię ich formuły.
OdpowiedzUsuńczyli nie jestem sama :)
Usuńjej ja tez nie lubie bardzo mleczka do demaijażu! o wiele bardziej lubie olejki i plyny micelarne :)
OdpowiedzUsuńno właśnie :)
UsuńWłaściwie ze wszystkimi się zgadzam, też nie przepadam za tego typu kosmetykami:)
OdpowiedzUsuńto jest nas więcej :)
UsuńMleczka do demakijażu to wielki zło! Ciapią się, mażą i nie lubię tej tłustej warstwy, której zostawiają. Na dodatek baaaardzo często podrażniają oczy.
OdpowiedzUsuńWosku w plastrach próbowałam ale to jakaś komedia. Na taśmę klejącą idzie lepiej się wydepilować :D
dokładnie tak :)
UsuńJa nie przepadam za formułami typu peel of - nie radzę sobie z takimi maseczkami czy innymi cudami ;/
OdpowiedzUsuńa ja lubię peel offy :)
UsuńMleczka! Masakra z nimi. Używam tylko dwufazówki :)
OdpowiedzUsuńoj tak :)
UsuńMleczka do makijażu nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńczyli jest nas trochę :)
Usuńto fajnie, że znalazłaś wśród nich coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuń