Efekt leśno-grzybowo-biżuteryjnej sesji zdjęciowej, z której zamiarem nosiłam się lat kilka (słownie: lat kilka), a to dlatego, że przez owe kilka lat nie miałam do dyspozycji grzybów, które udźwignęłyby ciężar tych moich planów zdjęciowych, a raczej ciężar biżuterii.
Jeśli mieszkacie w Polsce i macie więcej niż półtora roku to zapewne nie umknął Waszej uwadze fakt, iż jest w tym sezonie prze-urodzaj grzyba wszelakiego, istny szał.
A jeśli grzyba wszelakiego, to również posypało na maksa grzybem niejadalnym, ale za to kolorowym, fotogenicznym, i nie zrywanym przez ogarniętych grzybowym szaleństwem.
Ja grzybów nie zbieram, nigdy nie zbierałam, nie znam się na nich i sama myśl o zbieraniu grzybów przeze mnie powoduje zapalenie się czerwonej lampki w mojej głowie ( plus syrena: iiiioooo, iiioooo!!!) i skojarzenia typu "cała rodzina wymarła" oraz " wątroba do wyrzucenia."
Poluję więc w tym sezonie na grzyby, i owszem, ale to bezkrwawe łowy z aparatem w ręku.
Grzyby pozowały mi pięknie i cierpliwie, i muszę powiedzieć, że miałam przy tym dobrą zabawę, a czas minął mi błyskawicznie...
Wiecie, człowiek miewa czasem w życiu pewne doświadczenia graniczne, i jednym z moich było to, gdy wytarłam grzyba chusteczką do pielęgnacji niemowląt, żeby ładniej wyglądał, bo po deszczu zostało na nim sporo ziemi... Klęcząc na mokrym mchu, brudząc sobie nim kolana spodni i robiąc zdjęcia tak sobie myślałam czy to ja jestem ta osoba w wieku trzy lata do czterdziestu, co to własnie podtarła grzyba chusteczką... :)
Motywy, które są na zdjęciach nieodłącznie kojarzą mi się z jedną z książek mego życia - nie przesadzę, jeśli tak powiem - czyli Alicją w Krainie Czarów ( i Po Drugiej Stronie Lustra). Przeczytałam pierwszy raz tę książkę jak miałam z 11 lat, zrobiła na mnie wielkie wrażenie, i od tamtej pory jest ona ze mną czy raczej ja z nią silnie związana, jest mi nieustającą inspiracją - postacie, sceny, cytaty... Za każdym razem kiedy wracam do tej lektury odkrywam w niej coś nowego dla siebie. Nie mam pojęcia, co mnie w niej urzekło i zachwyciło ( a urzekło i zachwyciło!) gdy byłam dzieckiem, co ja tam z niej rozumiałam i w niej widziałam, bo teraz wyraźnie widzę, że to poważna, życiowa książka, wbrew pozorom i namnożeniu, napiętrzeniu w niej surrealizmu to z dużym sensem, a nawet posiadająca kilka sensów (znaczeń) w tym samym miejscu...
Dlatego nie powinno dziwić, że na części zdjęć umieściłam cytaty z Alicji...
Dlatego nie powinno dziwić, że na części zdjęć umieściłam cytaty z Alicji...
Nie dziwię się, że autor był z tego co wiem mega popaprany, a równocześnie był matematycznym geniuszem... Taką książkę mógł napisać tylko wariat lub geniusz, ewentualnie te dwa w jednym...
Biżuteria fimo to moje zakupy sprzed już kilku lat na Allegro, Da Wandzie i ludowym festynie. Uwielbiam fimo!!!
Tea time:
Względność czasu:
Paradoks dżemu. Dżem będzie jutro:
Wyższość bez-sensu:
Gościu usiądź pod mym kapeluszem i odpocznij sobie:
Uwielbiam Alicę w Krainie Czarów :-)
OdpowiedzUsuńSuper!!! :)
UsuńHa! Nie wiedziałam, że tak lubisz Alicję ;p A zdjęcia boskie!
OdpowiedzUsuńTak Alicjo :) Dziękuję :)
UsuńSzkoda, że ta biżuteria musiała czekać aż tyle czasu na sesję, ale (może właśnie dlatego) zdjęcia wyszły prze zajebiste 😍 Wszystkie bardzo mi się podobają, ale to z najazdem na dwie zielone filiżaneczki na hubie drzewnej i mech dookoła - nie mogę się napatrzeć 😊 Ach, i muszę powtórnie sięgnąć po "Alicję w krainie czarów" 🙂
OdpowiedzUsuńcieszę się, dziękuję :) I zawsze warto zajrzeć znów do "Alicji.." :)
Usuń