10:09

10:09

Luksusowy weekend w Łodzi czyli Manufaktura i sceneria Ziemi Obiecanej

W tym poście chcę Wam pokazać Manufakturę i Hotel andel's (obecnie Vienna House Andel's Łódź - 2018 r.).




Najpierw chcę poinformować, że post ów powstał jedynie z potrzeby podzielenia się wrażeniami i pokazania Wam takiego założenia, którym ja osobiście jestem zachwycona, i że wydaliśmy na na ten luksus własne, ciężko zarobione pieniądze, które postanowiliśmy spożytkować właśnie tak z co najmniej kilku powodów-okazji, które pozwolicie, że zostaną w sferze prywatnej, a nie blogowej.

Następnie muszę nadmienić, że chcę wspomnieć również o całej łódzkiej Manufakturze oraz ogólnie o ostatnim pobycie w tym mieście pod koniec lutego b.r. i nawiązać do wizyty tam w 2008 r., kiedy to bez żadnych luksusów zwiedzaliśmy przez tydzień miasto Łódź śpiąc gdzieś pod Zgierzem - ale nie da się tego wszystkiego ogarnąć w jednym poście, więc zapowiadam jeszcze ze dwa o podobnej tematyce. Wszystko to się ze sobą łączy i splata, ale ja muszę to rozłączyć czy też nieco podzielić ze względów zdroworozsądkowych.

Co do miejsc naszych noclegów to  nie od rzeczy będzie tu wspomnieć, że jak dotąd nocowaliśmy m.in.: w akademiku w Grudziądzu ( gdzie czas się zatrzymał się w latach 70-tych), na stryszku (kurcze, powinniście to zobaczyć! kosmos!) w kamienicy w Chełmie, w Forcie  IV Yorck-Żółkiewski w Toruniu ( gdzie pokój miał 3 metry na trzy i nie miał okien, bo nocowaliśmy pod ziemią, jak to w forcie), na czymś co nazwałabym działkami na kwaterach prywatnych właśnie w Łodzi pod Zgierzem oraz w Płocku, w hotelu robotniczym w Warszawie, w wilii będącej dawną siedzibą Towarzystwa Wioślarskiego w Bydgoszczy,  w luksusowym Pałacu Żelechów, w hotelu robotniczym  zamienianym w hostel w Katowicach,  w luksusowym hotelu Las Woda w Wildze, w hostelu w Krakowie, który miał śliczny widok na pobliski Wawel, w willi w Kazimierzu, itd...  Wspominam tu o tym, dlatego, żeby zasygnalizować, że pod względem noclegów w naszym pięknym kraju z niejednego pieca jadło się chleb, i nocowało się i tu i tam choć zazwyczaj ogarniamy sprawę tak, żeby było bez ekscesów finansowych ( czyli klasa ekonomiczna) to czasami - choć rzadko - również pozwalamy sobie na podróże do...  krainy luksusu.

Tym razem szukałam czegoś na luksusowy weekend, gdzie łatwo dojechać pociągiem z Warszawy, no i nie jedzie się tam pół dnia. Natknęłam się na ofertę tego hotelu, który spełniał wszystkie te warunki. A poza tym ma to, na czym właśnie najbardziej mi zależy, i co uczyniło tę podróż do Łodzi dalszą, niż wskazują na to kilometry na mapie, a nawet skala panującego tam luksusu: historię. I tu nie mogę wspomnieć o naszym zainteresowaniu Łodzią ze względu na jej historię oraz o naszym żywym zainteresowaniu zabytkami kultury materialnej, w tym XIX wiecznej industrializacji. No i o zachwycie książką - ale także filmem -  (kinowym i serialem) Ziemia Obiecana.
Jest to - w skrócie - moja odpowiedź na  niejednokrotnie zadawane prywatnie pytanie znajomych:  "Czemu do cholery Łódź?!"

I oto proszę sobie wyobrazić, że dawna przędzalnia bawełny (która można zobaczyć właśnie w "Ziemi Obiecanej" czy w kronikach filmowych)  w fabryce Izraela Poznańskiego stała się nowoczesnym, luksusowym hotelem, że siedzisz sobie przy basenie i w mokrych gaciach patrzysz sobie z góry na dawne imperium Poznańskiego sąsiadujące zresztą z jego pałacem:




zamienione obecnie w Manufakturę (już chyba widzicie, czemu widzę potrzebę oddzielnego postu o niej- to bardzo ciekawa tematyka, o której można gadać gadać i pokazywać). Że siedzisz sobie w barze, czy w pokoju, patrzysz na te kolebkowe sklepienia i myślisz,że to naprawdę była fabryka, hala produkcyjna, że oto jesteś na XIX wiecznej ziemi obiecanej Królestwa Polskiego...


Jasne, że były potrzebne na to niewyobrażalne jak dla mnie, kosmiczne nakłady finansowe, ale poza tym - ludzi, którzy wymyślili i przeprowadzili tę przemianę nie mogę nazwać inaczej, niż wizjonerami. To samo dotyczy twórców Hotelu andel's w Łodzi. Jest tam luksusowo w każdym znaczeniu tego słowa w odniesieniu do branży hotelarskiej, ale ja trafiłam tam właśnie ze względu na koncepcję tego miejsca.  Koncepcja owa (oraz jej realizacja) zaciekawiła mnie, urzekła, co ja mówię- rozwaliła mnie (w sensie pozytywnym). Jestem w absolutnym zachwycie. Pozostałość po wielkoprzemysłowej Łodzi, która upadła po upadku PRL-u została zwrócona ludziom zgodnie z tendencją dzisiejszych czasów - coś co służyło produkcji dziś służy usługom. Miejsce XIX wiecznej industrializacji jest teraz miejscem usług XXI w.  Budynek nie niszczeje - wprost przeciwnie, powala swoim widokiem, interes się kręci choć przemysł tekstylny wyparły usługi. Jest w tym coś optymistycznego, a może i wzruszającego, że miejsca tego rodzaju - historyczne, wciąż pozostają miejscami praktycznymi chociaż zmieniają diametralnie charakter swojej działalności. Dawna przędzalnia bawełny fabryki Poznańskiego wciąż funkcjonuje, i nawet jeśli nie stać nas by tam nocować dzięki swojej nowej roli budynek zyskał drugie życie, a my nie straciliśmy zabytku do podziwiania i materialnej pamiątki po tamtych czasach. Tak zmieniają się czasy, a niektóre rzeczy trwają- choć już w innej niż pierwotna roli.


Osobiście uwielbiam takie klimaty, i te fabryczne budynki z czerwonej cegły - pierwszy raz zobaczyłam coś takiego jak miałam może ze 4 lata czyli w roku 1884 w Żyrardowie - już wtedy mi się spodobały, i zrobiły na mnie wielkie wrażenie, pamiętam ten Żyrardów jako miasto z czerwonej (mocno odymionej) cegły. Niesamowite. Potem nigdy już nie widziałam takich budynków w swojej pierwotnej roli -  czyli fabryk. Upadł system, upadły fabryki - i to na naszych oczach - Boże, chyba już jestem bardzo stara...


Obiecuję że już koniec na dziś moich wywodów, zapraszam do oglądania zdjęć plus minimum tekstu, ale proszę miejcie w pamięci oglądając zdjęcia hotelu, że wszystko to było kiedyś przędzalnią bawełny i halami fabrycznymi:

brama fabryki Izraela Poznańskiego (dziś Manufaktury) i Hotel andel's:



Hotel:




 basen hotelowy:


wierzcie mi, czułam podekscytowanie wchodząc po tych schodach bo  zdjęcia basenu, które widziałam wcześniej w Internecie kompletnie mnie urzekły...

...a to moje zdjęcia...

schody...


schody....



iiiiiiiii................................




widok na Manufakturę (dawną fabrykę Poznańskiego):



ciekawy element w basenowej podłodze:



Restauracja hotelowa:




Hol/recepcja/bar:






korytarze:





 ,



 Pokój



 sufit:




Łazienka:





Miejsce, gdzie podawane są śniadania:






obok- pokój zabaw dla dzieci:





Strefy spa nie sfotografowałam - ale również robi wrażenie...

I jeszcze małe porównanie z naszą pierwszą wizytą w tamtym miejscu (słowem: znajdź różnice na obrazkach... :)



Widząc wtedy ten budynek myślałam, że będą tam lofty, do głowy mi nie przyszło, że będzie to hotel, i ża ja tam zwitam...








"Tysiące robotników, niby ciche, czarne roje, wypełzło nagle z bocznych uliczek, które wyglądały jak kanały pełne błota, z tych domów, co stały na krańcach miasta niby wielkie śmietniska — napełniło Piotrkowską szmerem kroków, brzękiem blaszanek błyszczących w świetle latarń, stukiem suchym drewnianych podeszew trepów i gwarem jakimś sennym oraz chlupotem błota pod nogami. Zalewali całą ulicę, szli ze wszystkich stron, zapełniali trotuary, człapali się środkiem ulicy, pełnej czarnych kałuż wody i błota. Jedni ustawiali się bezładnymi kupami przed bramami fabryk, drudzy, uszeregowani w długiego węża, znikali w bramach, jakby połykani z wolna przez buchające światłem wnętrza. "
W. Reymont, Ziemia Obiecana.
 








i scena w fabryce: z tego uczyniono pokazany przez mnie Hotel...:



Po więcej informacji o Hotelu andel's i więcej zdjęć (takich, do których zrobienia ja nie miałam ani warunków, ani sprzętu) odsyłam Was na stronę hotelu  http://www.vi-hotels.com/pl/andels-lodz/ i w ogóle do Internetu.


I mój podkład muzyczny do pisania tegoż posta czyli walc Kilara z "Ziemi Obiecanej":



i piosenka promująca wspomniany film,  z muzyką Koniecznego i ze wspaniałym tekstem Jonasza Kofty, słuchać jej w opisanych przeze mnie tutaj okolicznościach - wspaniałe. Czyż ona cała, a szczególnie podkreślony przeze mnie końcowy fragment nie podsumowuje wszystkiego, o czym tu pisałam...:



"Niebo świeci pogodnie, od bruków coraz chłodniej,
Dobrze być tylko przechodniem, ulicą życia iść.
Była nam kiedyś dana Ziemia Obiecana,
Niezabliźniona rana, zielony młody liść…

Kto nam obiecał tę ziemię – ten nie dotrzymał słowa,
Grząskim jest bagnem pragnienie – pochłonie, coś zbudował…
Nienasycony głód i brud
Naszych uczynków, naszych cnót
Ran rozjątrzonych nie zagoił.
Jesteśmy chorzy tak, jak wprzód
– i tylko miasto stoi.

Jesteśmy poza czasem, słów przesiewając piasek,
Miedziane czoła nasze przykrywa potu śniedź.
Byliśmy kiedyś młodzi w najmłodszym mieście – Łodzi,
Tu każdy z nas przychodził, żeby pieniądze mieć!

Kto nam obiecał tę ziemię – żyć nie nauczył nas na niej,
W przeciwną stronę czas biegnie – tynki płowieją i pamięć…
Już miasto zapomniało nas,
Gazowych latarni płomyk zgasł,
Noc przyjdzie potem, świt po niej…
Nie wraca rwącą rzeką czas,
Pora nam westchnąć jeszcze raz:
Było, minęło – koniec!

Tu z dawnych naszych walk i zdrad
Nie został żaden prawie ślad,
To, czego nie ma – nie zaboli:
Nie ma już bankructw, zysków, strat,
Wszystko to zmiótł Historii wiatr
– i tylko miasto stoi.
"

2 komentarze:

  1. Świetny wpis, gratuluję super pobytu w mojej kochanej Łodzi :) W Manu jestem mega często, hotel i cała okolica pofabryczna robią wrażenie a pałac Poznańskiego cały jest cudny! :)))

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)

Copyright © 2014 Wszystkie moje bziki , Blogger