Bez czego nie wyobrażam sobie makijażu- absolutne minimum (jeszcze ogólnie i bez marek).
Makijażu
nie wyobrażam sobie bez kremu (jakiego i dlaczego to innym razem),
podkładu, pudru i różu. Bez tych czterech elementów czuję się gorzej niż
naga -albowiem naga wcale nie czuję się źle-czuję się, co ja mówię,
czułaBYM się jakaś taka ZANIEDBANA.
Wieczorem
nie wyobrażam sobie pójścia spać w makijażu. Demakijaż to obowiązkowy
punkt dbania o cerę, jego zaniedbania nie tłumaczy chyba właściwie nic, a
przynajmniej bardzo mało rzeczy. Pójście spać bez demakijażu to grzech
ciężki! Na dodatek nawet jak się z niego wyspowiadacie Wasza skóra Was z
tego nie rozgrzeszy! Pamiętam jedną wycieczkę szkolną w liceum, rzeczy
które zrobiły na mnie okropne wrażenie, i które bardzo dobrze pamiętam,
to to, że rozcięłam sobie kolano praktycznie do kości (może się
zdarzyć), i to, że moja koleżanka z pokoju SPAŁA W MAKIJAŻU (to nigdy
nie powinno się było zdarzyć!)
Jeśli chodzi o pielęgnację skóry nocą, to moje minimum to krem.
Używanie
również peelingów i maseczek-choć w minimalnym wydaniu -uważam również
za nieodzowne i niezbędne, ale o tym w oddzielnym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)