6/11
2025
2025
Sanatorium: tydzień po powrocie.
Pierwsze 3-4 dni:
-jakby... depresja..? Teraz powinniśmy być na takich zajęciach, a potem takich zabiegach. Ktoś inny mieszka teraz w naszym pokoju?
A jedzenie: a gdzie reszta naszego stolika: Sebek, Piotrek, Janek, Beata, Rafał i Krzysiu? I żeby nie było: myśmy się wcale z w/w jakoś szczególnie nie zbratali. Po prostu 24 dni jedliśmy przy tym samym stole trzy posiłki dziennie.
Od dnia drugiego:
-takie bóle gnatów, jakich w życiu nie miałam. Płacz codziennie, leki przeciwbólowe i przeciwzapalne od ortopedy, w które jestem zaopatrzona. Płacz codziennie, aż do czasu, kiedy koleżanka mi powiedziała, że "to po sanatorium" i zna takie przypadki typu jej znajomy wfista, od razu po sanatorium miesiąc L4, a lekarz mu powiedział, że " to od tego". Mam nadzieję,że miną, bo nadal jeszcze trwają.
Dzień trzeci:
"-Śniły mi się zajęcia na basenie!
-Mi też!"
Dzień siódmy:
-infekcja ucha i gardła i mnie. No tak, klasyka... Listopad ... I taka praca.

Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarze zawierające link nie będą publikowane.