Nie powiem Wam, żebyście się nie bali, bo g...uzik to znaczy - każdy, kto słyszy lub widzi takie słowa od razu przestaje się bać. Tiaa...
Zresztą strach - w jakiś granicach - jest człowiekowi potrzebny do życia i przeżycia.
Ja sama od dawna, od lat, a może i od zawsze jestem bliską znajomą strachu.
Dlatego teraz na dniach irytowało mnie, że kiedy mówiłam, że tego konkretnego stanu się boję, słyszałam odpowiedź " bez paniki." Panika i strach to dwie różne rzeczy, choć to drugie wypływa z pierwszego. Nie można na to pozwolić, bo nigdy nie prowadzi to do niczego dobrego.
Strach nie znika na wyraźne ustne czy pisemne polecenie, za pomocą magicznej różdżki i na pstrykniecie palcem.
Marnowanie energii na maskowanie strachu i zaprzeczanie mu w sytuacji gdy teraz nie musimy np. wytłumaczyć sytuacji dziecku jest - no właśnie, marnowaniem energii.
W moim odczuciu strach trzeba oswajać. Bo jak już się pojawia bywa wiernym towarzyszem!
Specyfika sytuacji związanej z koronawirusem powoduje sytuację jak z horrorów Kinga - nad wszystkimi wisi już jak jego tytułowa "Mgła" - niewidzialny wróg, połączoną z sytuacją z zombie horrorów - człowiek unika człowieka, bo wiele osób jest już zakażonych. Katastroficzny film si-fi. A nie, to tylko 14 marca 2020 r. I to jeszcze potrwa. Strach i stres z tym związany zostanie z nami wszystkimi jeszcze długo, przeciągnie się.
Rób co możesz, rób co musisz.
Obecnie każdy kto może niech siedzi w chałupie na dupie bo to właśnie powinien każdy z nas.
Z myślą o sobie i o innych.
O nas wszystkich.
Cieszę się, że każdy, wszędzie trąbi #zostańwdomu
Większość osób, jak zawsze myślało "to mnie dotyczy". Usłyszałam w pracy kilka dni temu "Spoko, ja mam silny organizm. He, he, he."
JA.
Nie chodzi o to, by naśladować Matkę Teresę, ale żeby zrozumieć, że są rzeczy, które dotyczą nas wszystkich.
Nigdy nie wiadomo jak rzeczy zdaje się nie związane ze sobą - i z nami - będą miały na nas poważny wpływ. Choćby z tego powodu warto innym choć nie szkodzić. To działa na zasadzie domina. Wszyscy stoimy obok siebie nawet, jak komuś się wydaje, że jako "ja mam silny organizm" jest stojącą stabilnie kostką domina w bezpiecznej odległości od tych, które własnie się przewracają bądź już leżą.
Wszyscy jesteśmy oczkami w jednej rybackiej sieci, i naprawdę nie mamy pojęcia jak bardzo zależymy od innych ludzi i splotów wydarzeń. Uszkadzając pojedyncze oczka tej sieci, uszkadzamy całą sieć i sprawiamy, że jest ona nieskuteczna.
To jest myśl na co dzień, nie tylko na czas pandemii, i mi ona od pewnego czasu towarzyszy zawsze.
Teraz po prostu te słowa mówią głośniej, a może już krzyczą.
Pandemia to nazwa na sytuację, w której jest zagrożony każdy jeden mieszkaniec globu. Czyli my wszyscy. Dlatego wszyscy musimy zająć się sobą i sobą nawzajem, a obecnie najlepszy sposób na to dla ludzi, którzy nie mają pracy istotnej - niezbędnej - w takiej sytuacji na to sposób to fizycznie unikać innych.
Rób w tej sytuacji co lubisz, co możesz.
Technologia obecnie pozwala nam być choć osobno to razem.
Korzystajmy.
Dlatego teraz ja to piszę a Wy to czytacie.
Trzymajmy się!
*Ilustracja to moje zdjęcie ilustracji z książki A. Karpiński, W walce z niewidzialnym wrogiem. Epidemie chorób zakaźnych w Rzeczypospolitej w XVI-XVIII wieku i ich następstwa demograficzne, społeczno-ekonomiczne i polityczne, Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 2000, s.242.
Mądre słowa. Wszystko fajnie, kiedy jesteśmy w bezpiecznej odległości, ale już nie jesteśmy. Dwa dni temu też tak mówiłam. Dopóki nie usłyszałam przerażenia swojej córki. Tylko idiota się nie boi... Trzymaj się zdrowo :*
OdpowiedzUsuńWarto dbać o higienę fizyczna i psychiczną.
OdpowiedzUsuńTrzymajmy się. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa ogolnie nie specjalnie boje sie zakazenia wirusem, ale sen z powiek zmiata mi efekt tego ekonomicznego krachu, oby to sie szybko skonczylo :(
OdpowiedzUsuńA ja zawsze mówię jedno: gdybyśmy byli zdolni widzieć gołym okiem, jakie wirusy, bakterie i grzyby (i inne zanieczyszczenia) wdychamy każdego dnia, 1/3 ludzkości wykończyłaby się na nerwice i histerię. Druga 1/3 wychodziłaby tylko w maskach gazowych, a w ich domach pracowałyby non stop specjalistyczne oczyszczacze.
OdpowiedzUsuńNie można dac się zwariować.
Co ciekawe, największa panikę sieją ludzie, którzy przed pandemią chodzili chorzy do pracy - brali tabletkę lub proszek na objawy i jazda, panie gazda! Kaszlące dziecko? Ależ ja muszę iść do pracy! Dziecko sobie płuca wykasłuje, ale co tam!
Ja mam nadzieję na jedno - ze ten cały szum o cornawirusa nauczy ludzi szacunku do siebie tzn,., kasłania i kichania w słoń lub łokieć, a nie dookoła i siedzenie w domu, jak są chorzy (to samo tyczy się dzieci)