Tatuaż
Neverending story
W wieku nieletnim nigdy tego nie chciałam - w odróżnieniu od koleżanek, które chciały, ale rodzice nie wyrażali zgody. Chciały one też wtedy zostać aktorkami. Ja natomiast filologiem klasycznym... Na poważnie o tatuażu myślałam już klika razy, i zawsze jakieś "ale"... ale to ktoś mnie zniechęcił....ktoś, kto tam się wgryzał w tematykę tatuaży naturalnych, indiańskich... "Po 5 latach będzie niebieski, nie czarny!" krzyczał mi kiedyś... Potem zniechęcił mnie fakt, że chyba nie można robić tomografii czy tam rezonansu, jak się ma tatuaż... Potem fakt, że jestem dość alergiczna i mam skłonność do zakażeń i tworzenia się blizn, przy powiedzmy wycinaniu znamienia, więc obawiałam się, że od tatuażu też mi spuchnie, zaswędzi, i tyle będzie... Potem miałam iść na tatuaż w towarzystwie, ale towarzystwo poszło se samo i ja straciłam wenę bo jak wiadomo w kupie raźniej... Potem zniechęciłam się do naszych lokalnych wykonawców tatuaży, że w sumie to należałoby jechać do stolicy... Wybieram się na tatuaż jak sójka za morze... Co tu dużo mówić: skrewiłam. I to nie raz. Aczkolwiek moja koleżanka zrobiła sobie tatuaż dopiero w wieku lat..49. Więc zawsze można.
A czy Wy macie tatuaż/-e?
Czy też się wahacie?
Dlaczego?
Na zawsze
No właśnie. Poważna sprawa, taki tatuaż, zostaje na zawsze... Są teraz co prawda metody usuwania tatuaży, ale zdaje mi się, że są droższe i bardziej skomplikowane niż ich wykonanie... No i na pewno jest na to wielu chętnych, bo właśnie tatuaż będzie nam np. o czymś przypomniał zawsze. Nawet, jak my już nie chcemy... W takim przypadku należy się udać... do studio tatuażu. Cóż, jeśli chodzi o imiona, to rzeczywiście, najbezpieczniej mieć wydziarane imiona dzieci... wszystkie inne mogą się zmienić lub zdezaktualizować...
Wykonywana praca
W niektórych zawodach tatuaże są zabronione. To mnie nie dotyczy, ale równocześnie tatuaże bardziej pasują do przedstawicieli tzw. wolnych zawodów, nie patrzącym na pracodawców i etat. Aczkolwiek znam mega wytatuowanego...ratownika medycznego. Poza tym tatuaże mogą być małe, i w różnych miejscach, niekoniecznie tych zawsze odkrytych.
Co wydziarać?
Co macie wytatuowane, lub co chcielibyście?
Ja duża uwagę przywiązuję do symboliki, wydaje mi się też, że obrazki mają takie szersze znaczenie niż słowa, są właśnie bardziej symboliczne pojemne znaczeniowo... Kiedy ja myślałam o tatuażu, to chciałam sobie sprawić malutkie skrzydła Hermesa. Czyli odniesienie do mojej ukochanej od czasów podstawówki mitologii greckiej. No i symbolika, z tym, że nie po prostu skrzydeł, a konkretnie skrzydeł Hermesa i jego postaci.
A może piercing?
Co uważacie o takiej metodzie ozdabiania ciała?
Macie?
Ja nie mam kolczyków w żadnych nietypowych miejscach, tylko typowo, w uszach... Od 33 lat. Kiedy zaczęłam się wczytywać w zagrożenia wynikające z przekuwania ciała, to wiadomo, są różne, różne są czasy gojenia po przekłuciu, w zależności od jego miejsca, ku mojemu zdziwieniu ujrzałam, że zwykłe przekłucie uszu też może się wiązać z jakimiś powikłaniami... Ja miałam przekłute uszy srebrnymi kolczykami z bursztynkiem, przekłuwała mi je koleżanka ciotki w pracy tejże, takie to były czasy, przekłuwanie uszu było jedną z wielu niesprofesjonalizowanych usług... No i gites. Potem, już na studiach, coś długo nie chodziłam w kolczykach, i kiedy je sobie wsadzałam do uszu, płynęły mi po szyi dwie strużki krwi... Dacie wiarę, że dopiero, gdy dziurki zaczęły mi ropieć, zupełnie tak samo jak w tym 1986 po przekłuciu pokapowałam się, że oto... sama, tępym i niezdezynfekowanym kolczykiem ponownie przekłułam sobie uszy! Na dodatek wyszło mi prosto a wtedy jedna dziurka była krzywa... Ale nie bierzcie przykładu ze mnie. I ja nie przekułabym sobie uszu, gdybym wiedziała, że to własnie robię... Że też strużki krwi nie dały mi do myślenia :) Uszy przekłuje Wam każda kosmetyczka czy fryzjerka, a w celu piercingu udajcie się do profesjonalnego studio!
Jedynie co mam to przekłute uszy. Nie ciągnie mnie jakoś do takich ozdób ;)
OdpowiedzUsuńTak, mam już kilka tatuaży, a w planach kilka następnych i nie żałuję żadnego z nich.
OdpowiedzUsuńCzy się wahałam? Oczywiście, w końcu to dość duża ingerencja w ciało i ciężko było znaleźć mi kogoś, kto będzie w 100% rozumiał moje pomysły, ale na szczęście trafiłam do cudownej tatuatorki, która nie tylko jest w stanie mi doradzić co do wzoru czy miejsca, to też jest bardzo empatyczna i dba o swoich klientów :).
Owszem, tatuaże są na zawsze, ale ja wychodzę z założenia, że jeśli kogoś stać na tatuaż i się na niego decyduje to również powinno go być stać na jego ewentualne usunięcie. Poza tym większość osób, które znam, kładzie się pod maszynkę ze świadomością tego, że jednak to jest na całe życie i jest w stanie wziąć na klatę tę decyzję. A nawet jeśli dwa wyżej wymienione wyjścia nie będą po drodze, zawsze stary tatuaż można przykryć czymś nowym.
Jeśli natomiast chodzi o pracę, mam wrażenie, że ludzie nie zwracają na to uwagi tak jak kiedyś. Tatuaże stają się czymś na porządku dziennym i na szczęście stereotypy o wydziaranych osobach słyszy się coraz rzadziej. W sumie bardzo mnie cieszy, że w mojej branży patrzy się jednak na kompetencje, a nie na to jak wyglądam i ile "udziwnień" mam na ciele. A jak pojawia się potrzeba zakrycia, wystarczy, że ubiorę coś, co jest w stanie je zakryć.
Jeśli jesteś jednak bardzo przywiązana do symboliki, to może warto przede wszystkim pogadać z tatuażystą, jak można przedstawić swój pomysł. Większość z nich to naprawdę przesłodcy i kreatywni ludzie, którzy chętnie pomogą wybrać coś odpowiedniego, z czego będziesz zadowolona (w końcu jesteś też ich klientem).
Piercing? Jasne, w końcu wszystko jest dla ludzi! :) Ja raczej wyznaję zasadę, że co za dużo to nie zdrowo, dlatego od lat mam tylko kolczyk w wardze, ale jeśli komuś podoba się więcej kolczyków w niestandardowych miejscach to niech się dziurawi na zdrowie. Tak szczerze mówiąc bardziej bałam się przebicia uszu (standardowe przebicie na płatkach) niż wargi :D.
Tak jak wspomniałam, wszystko jest dla ludzi. W końcu nikt nas nie zmusza do tej formy ozdabiania ciała. Wychodzę jednak z założenia, że trzeba to robić w pełni odpowiedzialnie - u profesjonalistów, w dobrze sprawdzonym studio i przede wszystkim stosować się do zaleceń przekazanych nam przez piercera czy tatuażystę, dzięki czemu bardzo ograniczymy ewentualność powikłań.
Jeszcze taka uwaga na koniec - uszu nie powinna nam przebijać pierwsza lepsza osoba, która to robi pistoletem. Warto pamiętać, że to jedna z najgorszych metod przebicia, ponieważ pistolet (który tak naprawdę ciężko dokładnie zdezynfekować) rozrywa nam tkanki, przez co samo przekłucie jest bardzo bolesne, a samo jego gojenie może być dosyć problematyczne, a po co dokładać sobie niepotrzebnych cierpień? Z uszami też najlepiej iść do wykwalifikowanego piercera, gdzie same przebicia wykonywane są sterylną, ostrą igłą, która nie uszkadza tkanek tak bardzo jak pistolet. :)
Bardzo chciałabym mieć tatuaż - najbardziej podobają mi się te na obojczyku. Boję się tylko, że źle zniosłabym taką ingerencję w moje ciało - mam bardzo wrażliwą i delikatną skórę; podobnie jak Ty jestem alergiczką, skłonną do powstawania blizn...
OdpowiedzUsuńPiecing? Tak, w lewym uchu mam 5 kolczyków, w prawym 1 :D W przyszłości zamierzam jeszcze ozdobić nos i pępek ;D
Pozdrawiam serdecznie!
Cóż mam dopiero 17 lat i jak to moja mama zawsze mówi- na tatuaż zawsze znajdziesz czas teraz lepiej skup się na nauce.Ktoś to zna? A jeśli chodzi o piercing to jak na razie nie mam kolczyków.
OdpowiedzUsuńZa dużo w tym poście tego co mówią ludzie. Mam 2 tatuaże. I jakoś nigdy nie czytałam co jest w tym złego. Tyle ludzi to ma i nic im nie jest. Więc po co sie martwić na zapas? Na coś trzeba umrzeć �� Tak zawsze powtarza mój tata. Żeby nie szukać u siebie chorób, żeby się nie martwić. Żyć pełnią życia. Żyć tak żeby się nie stresować. Kolczyki? To samo co tatuaże. Tyle ludzi ma i jakoś nic sie nie dzieje. A jeśli coś miało by mi się stać. To raczej tak musiało być. Taki los. Ale to nie powód żeby się bać. Mój pierwszy tatuaż zrobila mi koleżanka z liceum i do tej pory się śmieje, że noga mi nie odpadła czyli dobrze zrobiła �� Trzeba mieć większy dystans w zyciu a nie ciagle się przejmować co mówią inni. Zacznij w końcu żyć!
OdpowiedzUsuńIle ludzi tyle opinii :) ja jestem zdania, że to nam ma się podobać nasz tatuaż i nikomu innemu nie musi. Ja pierwszy tatuaż zrobiłam w wieku 21 lat i był moim kaprysem. chciałam i już. Zrobiłam małe dwie wisienki, które nie mają żadnego głębszego znaczenia. Zwyczajnie mi się podobały :) Ale w przypadku tego tatuażu znaczenie miało miejsce. Zrobiłam go tam, żeby nikt nie mógł go zobaczyć jeśli jestem ubrana choćby w samą bieliznę czy strój kąpielowy. (ot taka tajemnica).W przypadku drugiego tatuażu to też było spontaniczne. Spodobał mi się styl pewnej tatuatorki i jak przyjechała na tattoo konwent do Gdańska to od razu się umówiłam :) Mam na żebrach serduszko, które mi się podoba i również nie ma żadnego znaczenia :P A piercing mi się zawsze marzył i zrobiłam sobie tragusa. Podoba mi się bo jest subtelny :) Ale faktycznie w przypadku piercingu jest chyba większa szansa że coś się zabrudzi czy dojdzie do jakiegoś zakażenia. W moim przypadku wyskoczyła mi ziarnina ale piercerka mnie poinstruowała co zrobić i po ziarninie nie ma już śladu :) Wszystko jest dla ludzi :) ale nie mozna się przejmować gadaniem innych bo to my musimy przeżyć swoje życie podejmując własne decyzje :)
OdpowiedzUsuń