W swoim ponieważ z makijażem - jak i z innymi rzeczami - bywa, czasem coś podoba się nam u innych, nawet bardzo, a u nas jest dla nas nieznośne...
kreski
Uwielbiam kreski na powiece, czy kredką czy eyelinerem czy cieniem z Duraline!
Na co dzień na szybko lubię machnąć sobie kreskę którąś z moich ulubionych kredek Avon glimmerstick, które pokazywałam TUTAJ i TUTAJ
Popełniłam swego czasu posta
JAK malujemy kreskę na opadającej powiece. CZYM malujemy kreskę <klik>
i muszę przyznać, że kreski wychodzą mi dobrze, mimo mojej niewdzięcznej w ogóle do makijażu oka jego budowy... Doszłam do wprawy, bo ćwiczyłam, a ćwiczyłam, bo zawsze lubiłam kreski, czego wczesnym symptomem było kupienie sobie sto lat temu pierwszej w życiu, twardej jak kamień i... różowej kreski do powiek. A różowej bo lubię bardzo
widoczne, kolorowe oko
Najczęściej widoczne tzn. kolorowe, tęczowe, jaskrawe, a nie brązy, czernie i przydymione smoky...
Świadomość, że mam na powiece wymalowaną tęczę, a nawet palmę w ogóle mi nie przeszkadza wychodzić do ludzi! Fakt, iż zwykle czynię to w dniach wolnych od pracy albo po godzinach, ale z tego powodu, że po prostu rano nie mam czasu na takie makijaże. ale jak się już tak zmaluję, to chodzę potem cały dzień i normalnie funkcjonuję.
Kiedyś kojarzyły mi się z kiczem lat 80-tych, wiecie: zimne, perłowe niebieskości i szarości... Dziś lubię perłowe, świecące cienie, i wolę je od matowych.
naturalne, jasne usta
Nudziaki, ciepłe, nudziaki zimne, beże, róże itp... Wszystko dość delikatne, stonowane. Odwrotnie niż w przypadku oczu nie mam śmiałości do intensywnych i ciemnych kolorów na ustach...Wydają mi się takie wyzywające... Krzyczące. Chociaż przecież są takie ładne! Mam szminki w tym kolorze, i jeśli widzicie je w makijażach na blogu, to w takim makijażu - możecie być pewni - z okiem jakie by nie było wyjdę na ulice, a intensywne usta zapewne zmyję... Nie mam pojęcia, jak mam przełamać te moje opory co do intensywnych i ciemnych szminek... Nie idzie mi też łatwo malowanie się nimi o nie, ale: patrz wyżej przykład kresek, jakbym to często robiła, to coraz lepiej by mi szło...
To cztery rzeczy, które u u siebie w makijażu bardzo lubię, jeśli mam coś wybrać to wybieram w/w.
Różu i rozświetlacza nie wymieniłam, bo to moje minimum i mam róż na twarzy zawsze, a rozświetlacz prawie zawsze, czyli nie jest to kwestia lubię/nie lubię, tylko używam zawsze :)
Zabrałam się też ostatnio jakoś bardziej za konturowanie, nawet w moim INGLOT HD 505 zaczęło być widoczne denko. Ale [jeszcze?] nie lubię jakoś szczególnie konturowania, nie czuję się w tym pewna, wciąż mam lęki, że mi źle wychodzi, a na pewno nie jest też obowiązkowym codziennym punktem mojego makijażu.
A Wy co lubcie, a czego nie tolerujecie w swoim własnym makijażu?
Co podoba się Wam u innych, ale same nie decydujecie się tego naśladować?
A na co chciałybyście się odważyć?
Podziwiam Ciebie za kolorowe makijaże :) Odważne kolory ale Ci w nich naprawdę do twarzy :)
OdpowiedzUsuńMój makijaż - o ile jest - przeważnie obraca się w bardzo delikatnych kolorach. Jasny beż i brąz na powiece zazwyczaj u mnie dominują. Jeśli już stawiam na wyraźniejszy akcent to przeważnie na ustach :)
OdpowiedzUsuńKolorowo u Ciebie na powiekach :)
OdpowiedzUsuń