Pojawiają się tu z opóźnieniem, tak jak z opóźnieniem pojawiły się w mojej głowie, bowiem przełom roku bieżącego i poprzedniego to nie był czas, w którym miałam głowę do jakichkolwiek postanowień. Nie uprawiając tu prywaty skoro jesteśmy na blogu urodowym mogę o tym czasie powiedzieć tyle, że teraz zaczęłam siwieć. Pierwszy siwy włos pojawił się u mnie w drugim tygodniu stycznia. Oczywiście kiedyś trzeba zacząć siwieć, tym niemniej mogło być to już parę ładnych lat wcześniej, a mogło być za kilka czy kilkanaście miesięcy. Tak bez powodu i żeby z niczym tego nie kojarzyć. Ale nie, stało się to właśnie w takim a nie innym czasie. Tak oto do mojej historii włosowej, którą Wam tu w trzech częściach już przedstawiłam życie dopisało kolejny rozdział, straszny. Dlatego kończąc wypowiedź o tym czasie, o którym nie mogę powiedzieć nic dobrego, wesołego, czy chociażby neutralnego, już przechodzę do tematyki obiecanej Wam w nagłówku tegoż posta.
A oto i moje postanowienia urodowe:
1. Perfumy - denkować, nie kupować.
Mam mnogość perfum (fakt, że zbieranych przez całe lata, być może tyle, ile ma ktoś czytający tego bloga), które wystąpiły gościnnie w poście z serii kolekcje Czytelników u Nez de Luxe, o czym pisałam Wam w poście
Jestem maseczkowym leniem, i o ile maseczki w płachcie moje lenistwo jeszcze jakoś akceptuje, to te nakładane - nawet całonocne nie mówiąc o zmywalnych po kilku/kilkunastu minutach - jakoś tak mnie męczą. W tym roku postanowiłam to zmienić no i na początek zdendkowac moje zapasy maseczek, które nie są jakieś duże, ale jak na mnie to spore, bo od czasu do czasu jakąś sobie kupowałam, a nie chciało mi się ich używać
3. Używać beauty blendera.
Mam już dość długo i używam go rzadko. Również z lenistwa bo mi się rano nie chce... iść moczyć go przed używaniem... A widzę (chyba bardziej po innych niż po sobie), że ten sposób aplikacji pozostawia naprawdę super efekt, a poza tym nie wiem jak Wam, ale mi na aplikację beauty blenderem idzie ze trzy razy więcej podkładu niż kiedy nakładam go palcami, a nie miałabym nic przeciwko temu by zdenkować wreszcie i trochę podkładów...
Postanowienie blogowe mam tylko jedno:
1. Więcej postów tekstowych - co to znaczy? No postów, w którą główną rolę będzie grał właśnie tekst, zapewne czasem ilustrowany zdjęciami bądź nawet bogato ilustrowany, ale nie zawsze. Spokojnie, nie zamierzam pisać traktatów filozoficznych, i na pewno dużo będzie również o urodzie, kosmetykach itd., bo w końcu to jest jedna ze sfer moich zainteresowań, jak można się przekonać nie od dziś na tym blogu. Pisząc takie pisane (masło maślane) posty nigdy nie wiem z jakim spotkają się odzewem, i zwykle jestem zaskoczona - a to coś napotyka na szerszy odzew, choć na to nie liczyłam, a to - mimo tego, że mam wrażenie, że właśnie przyłożyłam się do danego postu bardziej niż do pisemnej matury z języka polskiego - odzew jest nikły. Mimo tego zamierzam pisać więcej takich postów i czynić to tutaj, bo nie chcę zakładać następnego bloga, może się wszystko na raz zmieścić we mnie, to może i na tym blogu.
A jak u Was na odcinku postanowień noworocznych?
W sumie koniec stycznia to czas, kiedy można zaczynać już je. .. rewidować... ;)
Perfum to masz ogrom :)
OdpowiedzUsuńniektóre mam od jakiś 20tu lat :) ale tych nie chcę zdenkować, trzymam je na pamiątkę, dla mnie najbardziej związany z pamięcią jest zapach :)
UsuńTrzymam kciuki za dotrzymanie postanowień!
OdpowiedzUsuńdziękuję!
Usuńkochana w takim razie powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńłooo ile perfum :) Ja właśnie jedne zdenkowałam i jestem z siebie dumna. Powodzenia w postanowieniach
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń