Odwieczna walka "pozory mylą" od "tylko głupiec nie sądzi po pozorach" przeniesiona na grunt opakowań kosmetycznych :)
a raczej w opakowaniu tego setu błyszczyków.
Chociaż zdarza mi się poruszać tu tematy dotyczące estetyki, i zdarza mi się wypowiadać pozytywnie/negatywnie o jakimś konkretnym opakowaniu/-ach, to jednak nigdy nie wypowiedziałam się tutaj w kwestii kosmetykowych opakowań szerzej.
Najpierw dwa słowa o tym konkretnym opakowaniu: jestem nim zachwycona! Ja osobiście bardzo lubię szary papier oraz tekturę falistą. Czy wiecie, że tektura falista to bardzo arcyciekawe naukowe zagadnienie? (Tak mówiła pani dr, która kiedyś oprowadzała nas - mnie i męża- po Muzeum Papieru na Politechnice Łódzkiej :)
A o szarym papierze, czyli modzie na eko/naturalne/rustykalne/retro klimaty i takowe opakowania wspominałam - nie ukrywam, że z przymrużeniem oka - przy okazji posta Woda i mydło najlepsze bielidło" czyli kosmetyki spa - zakupy <klik>
Ostatnio słyszałam, jak jedna pani mówiła o zaproszeniach ślubnych "z takiego grubego, szarego papieru" i "przewiązanych sznurkiem do snopowiązałek" czyli wypisz wymaluj w tej stylistyce, która oczywiście - jak każda inna - nie wszystkim musi się podobać.
Przy okazji też wspomnę, że pierwsze takowe opakowanie kosmetyku - kartonik z szarego papieru - widziałam lat temu może ze 12-ście i były w takowe kartoniki opakowane dwa wtedy chyba jedyne kosmetyki marki Secret Soap czyli kremy do rąk i do stóp z masłem shea (co mi przypomina, że uwielbiam też aluminiowe tubki!). Dodam też, że wtedy kosztowały grosze i były zupełnie nieznane- czyli inaczej niż teraz, kiedy oferta marki jest bogata, a ceny moim zdaniem horrendalne.
Takie opakowanie jak to na zdjęciu powyżej - i to kosmetyków z kolorówki - widzę pierwszy raz w życiu, no i jako miłośniczkę tektury falistej mnie urzekło.
Niedawno wspominałam też o eleganckich, czarno-białych opakowaniach kosmetyków marki JANDA w poście Kosmetyki JANDA <klik> w opozycji do pstrokatych opakowań innych marek.
Co do kolorów to zauważyliście, że w większości (jeśli nie we wszystkich markach) kosmetyki przeciwtrądzikowe mają opakowania utrzymane w kolorze zielonym, nawilżające w niebieskim, naczynkowe w różowym, przeciwstarzeniowe w czerwonym? Tak jak większość kosmetyków z filtrami przeciwsłonecznymi ma opakowania, na których dominuje kolor żółty/pomarańczowy. To samo samoopalacze. W ten sposób zwykle możemy zorientować się już na pierwszy rzut oka na sklepowe półki z kremem jakiego rodzaju mamy do czynienia. Kosmetyki dedykowane młodzieży miewają jakieś kolorowe motywy, a kosmetyki do ciała często apetyczne obrazki informujące o ich zapachu. Normalna rzecz.
Moje pytanie z nagłówka posta dotyczy tego jak często kupujemy oczami? I tylko oczami? Ja muszę powiedzieć, że choć zwracam uwagę na wygląd opakowań, to nie daję się im omamić: zbyt dużo razy widziałam, jak coś co wypatrzyłam, kupiłam, sprawdziłam na sobie i okazało się fajne - a było tanie i w skromnym opakowaniu - potem stawało się reklamowane, znane i dwa razy droższe... więc znów wypatrzałam coś niedrogiego w skromnym opakowaniu... i tak w kółko :)
Opakowania- jak i reklama - kosztują.
Design opakowania szczególnie liczy się do ceny w luksusowych markach - w nich płacimy już za wartość dodaną, za nadbudowę, za poczucie luksusu i wyjątkowości i wszystkie te niedotykalne rzeczy, które nabywamy wraz z luksusowym towarem - no i za opakowanie również słono bulimy. Po prostu tak jest. No ale towary luksusowe, to zupełnie inna kategoria, i niejednokrotnie rzeczywiście różnią się jakością na duży plus od rzeczy tańszych. Luksus to też wymuskanie do najmniejszego detalu - również detalu opakowania.
Warto jednak pamiętać, że papierek jest papierek, a w przypadku kosmetyku najważniejsze jest to, co wyląduje na nas- czyli jego zawartość. A atrakcyjność papierka nie zawsze przekłada się na jakość jego zawartości...
Co do mnie, to nigdy (jeśli nie kupuję na prezent- kupowanie prezentów to inna para kaloszy) nie przeszkadza mi w kosmetykach nawet tandetność jakiegoś opakowania i jego tani wygląd. Jedyne co mnie interesuje to jego funkcjonalność, czyli jak coś jest tak słabo wykonane, że mi się zaraz rozleci - to gorzej. No i zależy co to jest, i jaką formę ma kosmetyk w środku, bo np. jestem w stanie przeboleć, że np. opakowania fajnego i taniego różu oraz rozświetlaczy Lovely, o których pisałam np. w postach
Blush TAG czyli wyznania wielbicielki różu <klik>
oraz
HIGHLIGHTER TAG czyli wyznania wielbicielki rozświetlaczy, swatche <klik>
właściwie na dzień dobry mi się rozpadły. Gorzej, jakby rozpadło się coś, co ma w środku kosmetyk innej konsystencji bo mogłoby wtedy się rozlać itp.Więc wszystko zależy. Na pewno jest większa szansa na cieszenie się dobrym kosmetykiem w słabszym opakowaniu, niż czymś, co samo w sobie jest słabe a opakowanie ma na tip top. Choć oczywiście najlepiej, żeby opakowanie przy okazji mogło cieszyć oko (szkoda, że nasze kosmetyki nie mają takich słodkich opakowań jak azjatyckie!) i być solidne, ale jak we wszystkim -znajmy miarę i wiedzmy, o co nam tak naprawdę chodzi.
W wypadku opakowań kosmetycznych moim zdaniem: pozory mylą.
A jak Wy zapatrujecie się na temat opakowań kosmetyków?
Jak bardzo się nimi sugerujecie? Czy jakieś opakowanie kiedyś Was zwiodło? Czy wprost przeciwnie- miło zaskoczyła Was zawartość skromnego, nieciekawego opakowania? Jestem bardzo ciekawa!
Co do kolorów to zauważyliście, że w większości (jeśli nie we wszystkich markach) kosmetyki przeciwtrądzikowe mają opakowania utrzymane w kolorze zielonym, nawilżające w niebieskim, naczynkowe w różowym, przeciwstarzeniowe w czerwonym? Tak jak większość kosmetyków z filtrami przeciwsłonecznymi ma opakowania, na których dominuje kolor żółty/pomarańczowy. To samo samoopalacze. W ten sposób zwykle możemy zorientować się już na pierwszy rzut oka na sklepowe półki z kremem jakiego rodzaju mamy do czynienia. Kosmetyki dedykowane młodzieży miewają jakieś kolorowe motywy, a kosmetyki do ciała często apetyczne obrazki informujące o ich zapachu. Normalna rzecz.
Moje pytanie z nagłówka posta dotyczy tego jak często kupujemy oczami? I tylko oczami? Ja muszę powiedzieć, że choć zwracam uwagę na wygląd opakowań, to nie daję się im omamić: zbyt dużo razy widziałam, jak coś co wypatrzyłam, kupiłam, sprawdziłam na sobie i okazało się fajne - a było tanie i w skromnym opakowaniu - potem stawało się reklamowane, znane i dwa razy droższe... więc znów wypatrzałam coś niedrogiego w skromnym opakowaniu... i tak w kółko :)
Opakowania- jak i reklama - kosztują.
Design opakowania szczególnie liczy się do ceny w luksusowych markach - w nich płacimy już za wartość dodaną, za nadbudowę, za poczucie luksusu i wyjątkowości i wszystkie te niedotykalne rzeczy, które nabywamy wraz z luksusowym towarem - no i za opakowanie również słono bulimy. Po prostu tak jest. No ale towary luksusowe, to zupełnie inna kategoria, i niejednokrotnie rzeczywiście różnią się jakością na duży plus od rzeczy tańszych. Luksus to też wymuskanie do najmniejszego detalu - również detalu opakowania.
Warto jednak pamiętać, że papierek jest papierek, a w przypadku kosmetyku najważniejsze jest to, co wyląduje na nas- czyli jego zawartość. A atrakcyjność papierka nie zawsze przekłada się na jakość jego zawartości...
Co do mnie, to nigdy (jeśli nie kupuję na prezent- kupowanie prezentów to inna para kaloszy) nie przeszkadza mi w kosmetykach nawet tandetność jakiegoś opakowania i jego tani wygląd. Jedyne co mnie interesuje to jego funkcjonalność, czyli jak coś jest tak słabo wykonane, że mi się zaraz rozleci - to gorzej. No i zależy co to jest, i jaką formę ma kosmetyk w środku, bo np. jestem w stanie przeboleć, że np. opakowania fajnego i taniego różu oraz rozświetlaczy Lovely, o których pisałam np. w postach
Blush TAG czyli wyznania wielbicielki różu <klik>
oraz
HIGHLIGHTER TAG czyli wyznania wielbicielki rozświetlaczy, swatche <klik>
właściwie na dzień dobry mi się rozpadły. Gorzej, jakby rozpadło się coś, co ma w środku kosmetyk innej konsystencji bo mogłoby wtedy się rozlać itp.Więc wszystko zależy. Na pewno jest większa szansa na cieszenie się dobrym kosmetykiem w słabszym opakowaniu, niż czymś, co samo w sobie jest słabe a opakowanie ma na tip top. Choć oczywiście najlepiej, żeby opakowanie przy okazji mogło cieszyć oko (szkoda, że nasze kosmetyki nie mają takich słodkich opakowań jak azjatyckie!) i być solidne, ale jak we wszystkim -znajmy miarę i wiedzmy, o co nam tak naprawdę chodzi.
W wypadku opakowań kosmetycznych moim zdaniem: pozory mylą.
A jak Wy zapatrujecie się na temat opakowań kosmetyków?
Jak bardzo się nimi sugerujecie? Czy jakieś opakowanie kiedyś Was zwiodło? Czy wprost przeciwnie- miło zaskoczyła Was zawartość skromnego, nieciekawego opakowania? Jestem bardzo ciekawa!
Masz racje, nie zawsze ładne opakowanie idzie w parze z jakością tego, co jest w środeczku :) mnie opakowanie rozświetlacza Lovely też się rozwaliło - nie wytrzymało ciekawych rączek sześciolatki :)Nie zmienia to jednak faktu, że w beznadziejnym kawałku plastiku ukryty jest świetny produkt :)
OdpowiedzUsuńOj tak, nie wszystko złoto co się świeci.
OdpowiedzUsuńŁadne opakowanie nie idzie zawsze z jakością. Tylko,że ludzie z braku czasu kierują się wyglądem kosmetyku a nie jego składem, czy działaniami. Niestety ;(
OdpowiedzUsuńOczywiście. że opakowanie nie przekłada się na jakość kosmetyku, ale urocze opakowania zawsze mnie przyciągną. Ale czasami tani produkt w tandetnym opakowaniu okazuje się być koszmarny tak samo w drugą stronę. Ale mniej boli tani i zły produkt niż drogi, ładnie opakowany bubel.
OdpowiedzUsuńFakt faktem.
OdpowiedzUsuńAle na pewno nie tylko ja zatrzymuję się dłużej przy kosmetykach w ładnych opakowaniach :)
Ja również bardzo lubię opakowania z "szarego papieru" :) Sama często pakuję prezent w taki papier po czym rysuję na nim wzory bądź dodaje napisy, potem kokardka najlepiej z sianka czy lnu :)
OdpowiedzUsuńJa od dawna nie patrze na opakowania. Za to moją zmorą są opinie w internecie. Czytam,czytam i potem lecę kupić. Niestety często dnay kosmetyk, okazuję się nietrafiony.
OdpowiedzUsuń