Byłam bardzo ciekawa tego produktu, toteż ucieszyła mnie jego obecność w przesyłce otrzymanej od Golden Rose :)
Słowo od producenta:
Golden Rose Mineral Terracotta Powder zapewnia doskonałe krycie nadając
jednocześnie naturalne i aksamitne wykończenie makijażu. Puder zawiera
wysokiej jakości kompleks minerałów m.in tlenek cynku, mikę, krzemionkę,
kaolin czy magnez. Składniki aktywne zawarte w pudrze tworzą barierę
między skórą a szkodliwymi czynnikami środowiska chroniąc w ten sposób
naszą cerę. Wyjątkowe połączenie minerałów nadaje skórze rozświetlony i
młodzieńczy wygląd. Puder dostępny w czterech
odcieniach naturalnych oraz dwóch odcieniach brązu. Aplikacja: w celu
uzyskania naturalnego efektu zaleca się użycie pędzla, zaś gąbeczki dla
bardziej kryjącego i długotrwałego efektu.
http://goldenrose.pl/produkty_1/cera/pudry/mineral-terracotta-powder---puder-mineralny---golden-rose.html
Skład:
Cena 24, 90 zł
Do kosmetyku dołączona jest gąbeczka.
Wybrałam dla siebie kolor 01.
Wiem, że Maxineczka bardzo chwali sobie kolor 04, i po zobaczeniu go naz żywo potwierdzam, iż daje piękny efekt i absolutnie rozumiem jej zachwyt - ale ona nazywa go broznerem, a skoro osoba o duuużo ciemniejszej ode mnie karnacji nazywa coś bronzerem to wiadomo, że owo coś w roli pudru się na mnie nie sprawdzi, a chciałam sprawdzić ten produkt właśnie w roli pudru, czyli tej, w jakiej obsadza go producent. Toteż ja zdecydowałam się - tradycyjnie zresztą jak zawsze -na kolor najjaśniejszy.
Z fleszem:
Bez flesza:
Ciepły, ładny kolor:
Starałam się jak mogłam ująć go na zdjęciach, ale powiem Wam, że na takich zdjęciach swatcha nie jest łatwo uchwycić ani kolor, ani efekt, jaki ten puder daje (ale o nim poniżej).
W mocnym świetle, z bliska i na żywo w pudrze widać delikatne, maluuuuusie drobinki, które jednak na skórze w ogóle są niewidoczne.
Przekonałam się, że na mnie najlepiej sprawdza się aplikacja pudru gąbeczką, i tak też używam każdego pudru więc i tego produktu.
Moje potrzeby względem pudru to coś, co nie robi na twarzy maski, nie ciastkuje się, nie zostawia absolutnego płaskiego matu, ale dobrze kryje. Lubię skórę całej twarzy ze zdrowym blaskiem, efekt takiego rozświetlenia, ale nie drobinkami czy mokrą taflą jak rozświetlacz, nie błyszczenie/świecenie, a właśnie taki blask. A równocześnie dobre krycie. W moim mniemaniu moim większym problemem są moje niedoskonałości niż ryzyko świecenia się skóry (szczególnie zważywszy, że skórę na policzkach mam często aż za suchą). A zazwyczaj tak już jest, że jak jakiś puder dobrze kryje, to i mocno matuje, a jak pozostawia delikatniejszy efekt, to znowuż słabo kryje. Powiem Wam, że nie jest łatwo znaleźć coś takiego, co całkowicie trafiałoby w moje upodobania. Czy pudrowi Golden Rose się udało? Czytajcie dalej.
Wg mnie kosmetyk ten:
- wspaniale kryje,
- jest tak napigmentowany, skondensowany, treściwy (nie wiem czy są to idealnie pasujące do tego rodzaju kosmetyku określenia, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy), że właściwie może być używany samodzielnie bez podkładu, i tak planuję go stosować latem,
- pozostawia skórę aksamitną, satynową,
- rozświetla skórę, ale takim właśnie satynowym blaskiem, na którym mi zależy, dalekim od świecenia/błyszczenia się,
- jest trwały,
- jego dobroczynne składniki pomagają chronić skórę - akurat tego punktu jako jedynego nie jestem w stanie zweryfikować,
ale
przyjmuję, iż tak jest bowiem
jeśli chodzi o całą resztę obietnic producenta:
są one spełnione,
- kosmetyk spełnia obietnice producenta - i dla mnie te cztery słowa są zawsze najlepszą rekomendacją.
Czy ma jakieś minusy? Może mieć jeden: najjaśniejszy kolor może być za ciemny dla ekstremalnych
bladziochów. Dla mnie ( a jestem naprawdę blada) w tej chwili troszkę jest, ale zaraz zaczyna się lato, więc się tym nie przejmuję, za to cieszę się z jego właściwości: dodających cerze zdrowego blasku, kryjących, które pozwolą mi mi w lato nie używać podkładu, no i tych ochronnych.
Myślę, że puder ten może nie sprawdzić się tylko na tych cerach, które są naprawdę tłuste po całości i wymagają matu na poziomie "przypruszenie mąką" lub na gorących zwolenniczkach owego matu (chociaż ku mojej radości jest ich chyba już coraz mniej, a Dziewczyny widzą zalety cery niepozbawionej blasku). Nawet w wypadku błyszczącej strefy T radziłabym nawet używać "mąki" na tę strefę, a na policzki zaaplikować ten puder, bo szkoda go nie używać gdyż efekt, jaki pozostawia na skórze Mineral Terracotta Powder - jak i Maxineczkę - zachwyca i mnie.
Polecam. Komu? Wszystkim tym, którzy chcą osiągnąć obiecany przez producenta efekt - czyli moim zdaniem piękny. Obietnice zostaną spełnione :)
Zapowiada się fajnie ;) czuje, że się z Nim zapoznam przy najbliższej okazji.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńKolor wydaje się być piękny ;) Mam ochote na tą osławioną przez Maxi czwórkę :D
OdpowiedzUsuńKolor jest piękny i pięknie poprawia moją własną zimną, różową i z zaróżowieniami kolorystykę :) Czwóreczka też jest śliczna, tylko że dla mnie to byłby bronzer, nie puder, a ja miałam ochotę na taki śliczny puder :)
UsuńZ chęcią przetestuję :)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
Usuń