" - Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika. - Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? - zapytała Alicja. - Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj." L.Carroll, Alicja w Krainie Czarów. Interesuje mnie: życie. Ludzie. Kolory. Tkaniny. Desenie. Obrazy. Słowa. Faktury. Miejsca. Zapachy. Kształt. Forma. Treść. Jedzenie i picie. Jeśli ciekawość to pierwszy stopień do piekła - ja stoję już na kolejnym. Lubię Alicję w Krainie Czarów, pytać "dlaczego?", zachody słońca, aksamit, fraszki, paradoksy, zapach lawendy i sprawdzanie na własnej skórze. Wszystko jest mi inspiracją.



Warto przeczytać


31/07
2014

Dwa pomadkowe buble przeciwsłoneczne: GAL i Tisane

Na wstępie chcę powiedziec, że nie wiem, jak sprawa ma się z ochroną przeciwsłoneczną obydwu pomadek, bo po prostu to mi się nie zdarzyło, żebym kiedykolwiek miała na ustach jakieś widoczne śłady poparzenia słonecznego. W przypadku tych pomadek używanie pierwszej i tak jest bezsensowne, a drugiej utrudnione i mało przyjemne- o czym niżej. Zanim cisnę je do kosza na śmieci przedstawiam:




Pomadka ochronna z olejem z wiesiołka GAL. Przypomina szminki ochronne z okresu PRL, białawy twardy sztyft o nieciekawym zapachu



Informacje producenta:


 Wysokość filtra jest słodką tajemnicą producenta. Pomadka rozprowadza się ciężko, tępo. Nie natłuszcza i nie łagodzi podrażnień. Właściwie nie daje nic.



Druga z kolei, to nie raz chwalona  letnia odmiana Tisane czyli SUNTIME:


jak widać sama się wyautowała zanim jeszcze trafiła do śmieci. Ja nie dołączę do głosów chwalących ten kosmetyk.
Aby być uczciwą muszę przyznać, że pomadki z filtrami to trudny temat: prawie wszystkie są obrzydliwe gorzkie, mażą się, albo się rozpuszczają albo łamią (wina letnich temperatur). Ogólnie niewdzięczny temat.




Filtr 30 SPF. Żółty kolor, ładny zapach, w przeciwieństwie do poprzedniczki łatwiej się rozprowadza i zostawia wyraźną warstwę na ustach. Smak obrzydliwy. Może i nawilża, może i wygładza - nie będę tego tematu drążyć, bo nie znoszę jej smaku - że pękła to pal licho, jest naprawdę gorąco. Absolutnie nie kojarzy mi się ze wspaniałym kultowym już balsamem w słoiczku Tisane i nieco gorszą, ale praktyczniejszą  wersją w sztyfcie.


 Bach do kosza i nie będę do nich tęsknić ani wracać!




Komentarze

Prześlij komentarz

Komentarze zawierające link nie będą publikowane.