Wyobraźcie
sobie lato, 33 st. C. w cieniu, a kiedy wysmarujesz się specyfikiem -
po 5 sek. zaczynasz szczękać zębami. Zakładasz polarowy szlafrok. I
nadal szczękasz zębami. Domownicy wytrzeszczają oczy. Ty – szczękasz
zębami. Po paru minutach te fragmenty ciała, które wysmarowałaś
wcześniej już zaczynają się pocić (33 stopnie w cieniu), reszta zimna
jak lód. Nie wiesz - szczękać dalej, czy już się rozbierać. Tak właśnie
się dzieje, kiedy użyjesz Perfecta Extra slim chłodzące serum - laser.
Nie wiem jak na nowym opakowaniu, na starym miało wypisane, iż serum to
ma działanie uderzeniowe. Potwierdzam to ja, i znajome, które tego
używały - ma. Uderza lodowatym zimnem. Jeśli chodzi o obiecywane efekty -
serum nieźle spełnia swoje zadania. Ale ja już go więcej nie użyję,
nawet latem, o zimie nie wspomniawszy. Jeśli komuś nie przeszkadza
smarowanie ciała mrozem, bo inaczej tego nie nazwę – mogę polecić.
Sytuacja
odwrotna – smarujesz się, i nagle czujesz, jak ciało się rozgrzewa. Nie
jest to przyjemne ciepło. Siedzisz już jak na zbyt gorącym piecu,
parzy Cię w tyłek, zaczynasz się pocisz się, niecierpliwie wiercisz, ale
jak wstaniesz nic to nie pomoże, gdyż nie siedzisz na piecu, tylko
wysmarowałaś się Termoaktywnym serum Eveline. Nie mogę
potwierdzić jego obiecywanego przez producenta działania, ani jemu
zaprzeczyć, bowiem użyłam go góra dwa razy i stwierdziłam, iż mnie to
przerasta. Ale jeśli komuś nie przeszkadza jego termoaktywność – można
spróbować, biorąc pod uwagę, że inne produkty tej serii Eveline (ale o
tym kiedy indziej) naprawdę są niezłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)