Swego
czasu wyrzuciłam lub oddałam wiele cieni, w tym wszystkie sypkie - przy
moich coraz bardziej wrażłiwych oczach zupełnie przestały się sprawdzać
:(
W tej chwili mój nr 1 do potrójny cień do powiek L'Oreal
kolor Laetitia Casta. Cień ten, tak jak róże, o których już pisałam, ma
jedną wadę - opakowanie, a raczej jego zawias. Już dawno się złamał.
Same cienie w liczbie trzech - bardzo dobre, kolorystycznie idealnie
pasują do szarych lub zielonych oczu, przy czym zaznaczam, że są
perłowe. Tego zestawu używam obecnie najczęściej.
Następny
bardzo uniwersalny i bardzo łatwy i szybki w obsłudze (cienie do powiek
w kremie są dla leni - tak mówi moja siostra, ale również chwali sobie
te cienie :) zestaw to paletka cieni w kremie Revlon.
Niedawno nabyłam chyba mój pierwszy cień essence - nie mam do niego zastrzeżeń.
Cienie,
których używam od dawna, ale ostatnio zaczęły mi jakoś przeszkadzać
jego drobinki - jakby były za duże, przy czym nie wiem, czy po prostu
cienie się już nie zestarzały - to podwójne cienie IsaDora. Bardzo ładny
zestaw kolorystyczny, za który zebrałam już wiele komplementów.
Stosowane na mokro dają bardziej spektakularny efekt.
Cienie, które nieco mnie rozczarowały - Make a sheen Revlon.
Drobinki za bardzo wchodzą w linie załamań na powiekach, i cienie te
właściwie ładniej wyglądają w paletce, niż na powiekach :(
Cień
Inglota- w opakowaniu tego samego rozmiaru, co jego róże. Chyba starczy
mi do końca życia. W kolorze czerwonym. Ma złote drobinki, ale na
powiekach jest raczej matowy, najlepszy moim zdaniem do kresek.
Cienie
wypiekane Kobo. Jeden w kolorze indyjskiego różu, drugi róż złamany
pomarańczem, z drobinkami. Drobinki nie osypują się z cienia jakby
wskazywało zdjęcie, po prostu przed jego zrobieniem cień updł mi na
podłogę i wtedy sypnęło się trochę drobiek, czego nie starłam, żeby były
lepiej widoczne.Właściwie nie mam do nich zastrzeżeń.
Cień sypki Kobo
w kolorze - przeboju każdego karnawału, czyli złotym. Jedna z rzeczy,
której bym w życiu nie kupiła. Ale dostałam w prezencie, i muszę
powiedzieć, że się sprawdza. Stosuję go zawsze z płynną bazą pod sypkie
cienie również Kobo, o której innym razem, a którą dostałam razem z tym cieniem (dziękuję, Św. Mikołaju :)
Cień wypiekany Bourjois - jak dla mnie za suchy, za tępy, ale być może już się zestarzał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)