Witam,
przychodzę dziś do Was w krótkiej przerwie między pierwszą, a drugą częścią urlopu :)
Po prawie dwóch tygodniach bez telefonu z Internetem (eh) w końcu zdobyłam kartę nano sim, której nie mogłam się doczekać tutaj, ale na szczęście dorwałam ją w salonie w Gdańsku gdzie akurat byliśmy przejazdem (a właściwie przepływem. A właściwie przypływem katamaranem z Helu. A potem odpływem).
Mimo to moja działalność w blogosferze pozostaje mocno urlopowa, czyli nie postuje, a i u Was, które czytam regularnie nadal robię sobie zaległości i odwiedzę Was po urlopie :)
Tym niemniej korzystając z tej chwili chcę zapowiedzieć co na jesieni (oprócz oczywiście stałych tematów kosmetyczno-urodowo-makijażowych) będzie można u mnie spotkać - a będą to przeróżne echa tych wakacji. Wszystkie (zrobione do tej pory) zdjęcia już czekają, ale nie chce ich tu dawać za dużo, żeby nie zamienić tej tylko zapowiedzi postów w jakiegoś monstrualnego tasiemca...
Fotorelacja (w częściach) z urlopu w Helu (z wypadem do Gdańska, Pucka i Chałup),
czyli miejsce, w którym jesteśmy absolutnie zakochani, do którego
wróciliśmy już 4 razy, i zapowiada się dalej. Cypel, początek Polski,
Morze, Zatoka Gdańska, plaże, piasek, bunkry, muzea, natura, Rejon Umocniony Hel, lasy, dobre
jedzenie.
Właściwie posta o Helu nie byłam w stanie Wam napisać przez cały ostatni rok - bo tyle jest tam interesujących rzeczy i atrakcji.
Toteż teraz zacznę pokazywać Wam Hel od strony Alternatywnego Cypla czyli
inicjatywy wspaniałych, pełnych pasji i pomysłów- oraz ich realizacji - Ludzi, których pracę śledzimy przez rok z Internetu w naszym
miasteczku na południowo-wschodnim Mazowszu, a raz w roku mamy możliwość zobaczyć
to wszystko na żywo i spotkać Twórców tej inicjatywy, których mamy przyjemność i zaszczyt znać osobiście.
Potem spróbuję jakoś ogarnąć temat pozostałych atrakcji (miasta) Helu i okolic. Łatwo nie będzie. Tyle tam tego.
Na dzień dzisiejszy mogę Was odesłać do posta Makabryczne miejsca na wycieczkach po Polsce czyli strach się bać, w którym przedstawiam m.in. Bunkier Makabra XX wieku, od którego zaczęła się nasza znajomość z Alternatywnym Cyplem
Oprócz bunkrów i muzeów będzie też trochę nadmorskich widoczków, zakupów, przemyśleń i inspiracji. A może nawet krótka relacja z kulturowego wrażenia, jakim była dla nas wizyta (czynna oczywiście, nie tylko jako tekstylny widz) na (najstarszej w Polsce - jako historycy lubimy zwiedzać historyczne miejsca) plaży nudystów w Chałupach :)
A cofając się do lipca czekają zdjęcia z wycieczek po okolicach, tzw. szarych drogach powiatu - jak śpiewała Maryla Rodowicz - tak daleko, tak blisko czyli różnego rodzaju miejsc, ciekawych z różnych względów, pełniących dzisiaj różne funkcje, znanych bądź nieznanych szerzej, mieszczących się w granicach naszego tu powiatu, który właśnie od początku lipca b.r. przemierzam za kółkiem samochodu, jako że po tym jak moje prawo jazdy uzyskało pełnoletność ( to pewnie więcej, niż mają niektóre z Was...) i leżało nieużywane od stycznia 1998 r., teraz je wyjęłam z zamrażarki, co spowodowało intensywne pozablogowe wrażenia w lipcu, a i już wcześniej, gdy de facto przyszło mi uczyć się od nowa na jazdach doszkalających...
... oraz Leonardo Da Vinci...
Wszystko się ze sobą łączy.
I ostatnie półtora miesiąca było dla mnie wyraźnym i mocnym tego potwierdzeniem.
Tymczasem tylko trochę odświeżam zawartość mojej urlopowej kosmetyczki i wyruszam - w nieco rozszerszonym składzie niż ja i mąż, ale równie sympatycznym - do
http://turystyka.wp.pl/gid,17556538,kat,1036545,title,Lwow-czy-jest-tam-bezpiecznie,galeria.html?ticaid=1177fd
Lwowa.
We Lwowie byliśmy z mężem tylko raz, 15 lat temu, zimą, w trakcie objazdu naukowego na studiach i mamy do tego miejsca sentyment, jak zresztą wielu Polaków. Nie ciągnąc tego poważnego i ciężkiego tematu nie mogę jednak nie wspomnieć, że - tak jak i w wielu innych miejscach- chodząc po tym współczesnym jedną nogą będę w tym przedwojennym - to miasto to kawał historii, nauki i kultury Polski.
Tak czy siak na bank będę np. znowu płakać na Cmentarzu Orląt Lwowskich nad pustym Grobem Nieznanego Żołnierza, ale postaram się to robić jak najbardziej dyskretnie, a jak najmniej cyrkowo...
...
Wszystkie w/w i pokazane na zdjęciach - oraz jeszcze inne, następne - miejsca mniej lub bardziej szeroko Wam przedstawię.
Tymczasem znowu przez jakiś czas będzie tu u mnie cicho na blogu :)
Ale to cisza, która na pewno odbije się tu echem na jesieni :)
Pozdrawiam! :)
r
Czekam na relację, bo w Helu jestem równie mocno zakochana i mogłabym o nim bez końca. Lwów jest mi zupełnie nieznany, więc liczę na to, że przemycisz nam tutaj na bloga trochę zdjęć. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa pewno zaistniej tu u mnie i Hel, i Lwow, przy czym Helu z w/w przyczyn będzie więcej :)Pozdrawiam! :)
UsuńAle Ci dobrze było ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) A (pewnie już jakoś zimą) kawa w Katowicach na nas czeka! :)
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńBędę czekać na więcej zdjęć ! Ja już za tydzień jadę do Jarosławca :)
OdpowiedzUsuńSuper! :) Nigdy tam nie byłam :)
Usuńwarto :)
Usuńmiesiąc temu byłam pierwszy raz na Helu i zakochałam się w tym mieście :)
OdpowiedzUsuń