09:10

09:10

I ja tam byłam jadłam i piłam - fajne lokale w Katowicach i okolicach :)





Pierwszy raz zawitaliśmy na Górny Śląsk latem 2011 roku i właściwie ciąg dalszy tego zdania mógłby się ułożyć w parę postów na inne tematy niż tytuł tego, toteż skupię się na temacie w nagłówku. W tamtych okolicach jak dotąd byliśmy 4 razy, za każdym razem w celach czysto turystycznych, rekreacyjnych itp., itd.
Przeróżne atrakcje Aglomeracji Katowickiej, które tak sobie cenimy to znowu temat rzeka więc pozwólcie, że wrócę jednak do tematu posta. 
Oto sześć miejsc gdzie można zjeść i wypić - a co:  to już zależy od kategorii lokalu, do których wracam, wracać będę, i które polecam. Wiem, że co najmniej dwa pierwsze znajdują się na niejednej liście katowickich naj- lokali, ale nie zamierzam teraz szukać takowych list czy ich cytować, ta lista- jest moja.
Lista ta nie jest w żaden sposób sponsorowana itp., itd., po prostu uważam, że moje doświadczenie może się Wam przydać, a rzeczy, które są dobre należy chwalić .
 I ja tam byłam, jadłam i piłam (wszystko na koszt własny!), polecam te miejsca i Wam :)
Po więcej informacji i zdjęć odsyłam w linkach do stron lub fan page'ów niżej wymienionych lokali.



KATOWICE

NIKISZOWIEC


CAFE BYFYJ


Nie przypomnę już sobie czy do Cafe Byfyj zawitaliśmy pierwszy raz już w 2011 r., czy dopiero przy drugiej naszej bytności. Miejsce to znajduje się w jedynym i niepowtarzalnym założeniu architektonicznym jakim jest Nikiszowiec.



Kiedy byłam tam pierwszy raz pogoda dopisywała i zwróciłam uwagę na cukiernię, która miała wystawione na dwór urocze stoliczki.



Wtedy była to tylko piekarnia i cukiernia, i zauroczył mnie wystrój tej części wnętrza będącego cukiernią, gdzie główną rolę grał - wtedy jeszcze nie wiedziałam że to właśnie- byfyj


czyli kredens.


Od tamtej pory nie wyobrażam sobie wizyty w Katowicach bez zajrzenia na Nikiszowiec, a w nim - do Byfyja.
Obecnie - od 27 lipca b.r. o czym poinformowała mnie miła pani za ladą - Byfyj porządnie się rozrósł w sensie pomieszczenia lokalu i oferty - do tej piekarniczo-cukierniczej dołączyła obiadowa.
Wystrój wnętrza jak dla mnie jest absolutnie  przeuroczy, przytulny, deseniowy: różano-kwiaciany, słodki jak Rogale Marcina, które można w nim kupić


(Są pyszne! Czemu tutaj takich nie ma?!)




Obsługa jest bardzo sympatyczna a jedzenie - bardzo dobre. W Byfyju można zjeść obiad z deserem, popić to kawą/herbatą/sokiem i zrobić zakupy na wynos w piekarnio-cukierni.

Z jednej strony [okien]  wystrój lokalu , jego menu i obsługa,  z drugiej zaś samo miejsce, w którym ów lokal się znajduje  - widoki z okna, niby żywy obraz


sprawiają, że Cafy Byfyj to  miejsce jedyne w swoim rodzaju, a jego genius loci zaprasza do wstąpienia, usiądnięcia, jedzenia, picia  i - powrotu.




W Byfyju można np. przejrzeć różne wydawnictwa, w tym



 ULICE I PLACE KATOWIC które zwróciły naszą uwagę, więc jest to miejsce [posta] właściwe by o tych książkach wspomnieć.


Trafiliśmy do Byfyja w piątek kiedy w ofercie lokalu było drugie danie- polędwica z dorsza z puree ziemniaczanym i surówką z kapusty (bardzo dobre - tak twierdzi mój mąż, ja zgadzam się z nim co do puree i kapusty natomiast ryb nie jadam ), zupa fasolowa wciąż jeszcze in statu nascendi w garze , ale zaproponowano mi zamiast niej krem z pomidorów - bardzo dobry. 
Za zupę, drugie danie, dwa Rogale Marcina i jedną kawę latte zapłaciliśmy 57 zł. Wszystko to było bardzo dobre i o ile nie wiem jak często (z powodu cen) stołowałabym się mając tam bliżej o tyle kiedy następnym razem będę w Katowicach na pewno zamelduję się w Byfyju na obiad z deserem bowiem Byfyj całkowicie i dokumentnie podbił moje serce.





 W zupełnie innym klimacie jest zorganizowane pobliskie



ZILMANN TEA&COFFEE



Pierwszy raz byliśmy w tym lokalu niedługo po jego otwarciu, natknęłam się na artykuł o tym miejscu i zachęciłam się wystrojem wnętrza. Po więcej informacji i zdjęć odsyłam pod adres Zillmann Tea&Coffee bowiem mój aparat nie oddaje całego uroku wnętrza.

Wystrój nawiązuje do kopalni (wsporniki w ścianach, siedziska stylizowane na wagoniki, kopalniany aparat telefoniczny, kawałek ściany imitujący ścianę węgla)






a wartością dodaną jest- jak w Byfyju- widok zza okna czyli Nikiszowiec, a głównie Kościół Św. Anny.


ZILMANN TEA&COFFEE to także przestrzeń wystawiennicza dla prac fotograficznych i malarskich oraz HOCHGLANCE biżuterii z węgla pracowni bro.Kat  , która mnie bardzo kusi swoim designem, ale zniechęca cenami...

Do ZILMANN TEA&COFFEE chodzimy tylko na piwo, więc trudno mi powiedzieć coś o reszcie jego menu. Jest to kawiarnia, nie pijalnia piwa więc nie ma się co czepiać, że oferta piw regionalnych jest mniejsza niż tu gdzie teraz siedzę w sklepie obok, zresztą rozmawialiśmy o tym z kelnerką jak byliśmy tam niedługo po otwarciu, i jest to rozsądne zważywszy, że wg jej słów ludzie tam i tak chcą pić poniekąd "lokalne" bo z Tychów- Tyskie.
Wszystko to, co składa się na ten lokal i jego klimat sprawia, że ja czuję się całkowicie ukontentowana gdy mogę tam posiedzieć nad tyskim piwem Tyskim - przy czym ostatnio zasmakowaliśmy w trudniej dostępnym w innych rejonach kraju łagodniejszym od Gronie - Klasycznym (8 zł za pól litra).



KATOWICE



RESTAURACJA U BABUNI





Restauracja u Babunito przytulne miejsce, i na obejrzenie jego zdjęć również zapraszam na stronę , gdzie są one lepszej jakości i lepiej oddają klimat i wystrój tego miejsca niż moje fotki. 




Do Babuni wracamy po jedno



 po zupę cebulową (8 zł).


Swego czasu próbowaliśmy tej pozycji obecnej w menu większości tamtejszych lokali  (w sumie nigdzie więcej nie spotkałam się z taką popularnością tejże zupy- a szkoda) w kilku miejscach i stwierdzamy- najlepsza jest u Babuni!

Próbowaliśmy tam również kilku dań drugich - ale one, w przeciwieństwie do zupy- jakoś szczególnie nas nie zachwyciły, były zaledwie poprawne.





KUCHNIA DOMOWA

na ulicy Stawowej.


Patrząc na ceny i wystrój lokalu - to bar mleczny...




wg mnie najlepszy w Polsce (ze znanych mi),  z którym może się równać tylko


Bar Mleczny NEPTUN w Gdańsku na ul. Długiej (ale w Neptunie jest drożej - zapewne to różnica w lokalizaji obu tych lokali).

W Kuchni domowej jest czysto, schludnie, obsługa jest bardzo sympatyczna, a jedzenie- niedrogie i smaczne.
Tu można zjeść- w rozsądnej cenie18 zł wspaniałą roladę śląską z kluseczkami i modrą kapustą (kiedyś była wołowa, teraz jest schabowa- ale i tak bardzo dobra)



Jedliśmy to danie w restauracjach i w cenie ok.  dwa razy większej i muszę przyznać, że za Kuchnią domową przemawia i smak i cena jej dania!

W lokalu można zjeść dobrze i niedrogo, w miłej atmosferze i zrobić prasówkę. No i ten retro kompot z owoców, jak za PRL-u. Czegóż chcieć więcej.... Na pewno wrócimy tam na obiad.





Ponieważ ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu i żalowi okazało się, że zamknęli nam naszą ulubioną Kremową, gdzie zwykliśmy siadywać przy zielonym Raciborskim z kija i zamiast takiego widoku  


powitał nas, strudzonych przybyszy z Mazowsza widok taki


:(


Musieliśmy skierować swe kroki gdzie indziej, i w końcu wróciliśmy do miejsca, w którym byliśmy już raz, a jest to



 BIAŁA MAŁPA




Biała Małpa to multi-tap


w podwórku kamienicy przy ul. 3 maja:



Wybór piw jest naprawdę spektakularny, to raz. Ceny piwa, jakie widzieliśmy to 8 zł za butelkowe, 5 zł za Raciborskie z kija (ale tylko w weekend, potem niestety ta  korzystna oferta zniknęła) i 11 zł za piwo Łowickie. Czyście w ogóle słyszeli o piwie Łowickim? My dotąd też nie.

Niech Was nie zmylą pustki na zdjęciach - to zdjęcia z wczesnego poniedziałkowego popołudnia. Kiedy wychodziliśmy z tej knajpy miejsca były już pozajmowane, zaś kiedy byliśmy tam w piątek i sobotę wieczorem wszystkie stoliki miały najpierw naklejki z rezerwacją, a potem pełne obłożenie. Nieco przeszkadza dym z papierosów na górze, ale ogólnie miejsce jest świetne i klimatyczne. Trochę dziwi widok takiej wielkiej ilości studentów i pełnoletniej młodzieży szkolnej - wystylizowanych w przedziwny sposób (widocznie teraz taka moda) -  w miejscu gdzie piwo kosztuje z 11 zł, ale może dziwi to mnie, która za czasów studenckich chodziła nad Wisłę do jednego z lokali na szlaku tzw. "orlich gniazd" znajdującego się za BUW-em- budki  pozostałości z PRL-u, gdzie można było zobaczyć i stałego klienta - bezrobotnego z Powiśla w dresie z kreszu, i masę studentów, ale także doktorantów, doktorów a czasem nawet jakiegoś profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Piwo tam kosztowało 3, 60 zł, i - wierzcie mi - żaden obecny tam mężczyzna nie był w połowie tak wystylizowany jak panowie w Małpie... No ale jest t temat na może inny post...









Biała Małpa to knajpa z prawdziwego zdarzenia, ze świetnym wystrojem i klimatem - dotychczas mieliśmy do czynienia tylko z jednym multi - tapem w Warszawie, gdzie klimat był żaden, za to tłok jak za komuny w mięsnym kiedy rzucili dostawę - ludzie stali jedno za drugim jak właśnie za komuny w ogonku do apteki kiedy rzucili tam watę,  przypominało to taśmę produkcyjną a nie knajpę.
Biała Małpa to pijalnia piwa a równocześnie knajpa pełną gębą. Wrócimy.






PSZCZYNA



RESTAURACJA FRYKÓWKA




Restauracja Frykówka mieści się w kamienicy na pszczyńskim rynku. W klimatycznym wnętrzu można zjeść specjały śląskiej kuchni - w tym wiele nagradzanych i wyróżnionych na przeróżnych konkursach. Frykówka znajduje się na Szlaku Kulinarnym Śląskie Smaki.
My jedliśmy tam pszczyńską polewkę i pszczyńskie gołąbki z gęsiną. Zapłaciliśmy za ten dwudaniowy obiad dla dwóch osób 60 zł.
Miejsce wpisujące się w magiczny jak dla mnie klimat Pszczyny.








MYSŁOWICE




Na koniec sympatyczne miejsce, do którego raczej nie wrócę, bo  już wyczerpaliśmy miejsca w Mysłowicach, które chcieliśmy zobaczyć. To



KAWIARNIA BIAŁY ŁABĘDŹ 






Kawiarnia Biały Łabędź  to przytulna, nastrojowa wyspa na smętnym oceanie mysłowickiego rynku. Między otoczeniem a wnętrzem tego lokalu jest gigantyczny wprost kontrast.






W Białym Łabędziu zjedliśmy po kawałku torcika za 10 zł i wypiliśmy po kubu kawy za 8 zł.




Lokale, które przedstawiłam znajdują się w różnych miejscach/miejscowościach, i mają różną ofertę i cennik. Jeśli będziecie kiedyś obok nich przechodzić - wstąpcie :)
Smacznego :)

2 komentarze:

  1. Z nieba mi spadasz z tym postem :) Kilka lokali wpadło mi w oko, trzeba będzie się kiedyś wybrać :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do pozostawiania komentarzy i z góry za nie dziękuję :)
Zaglądam na blogi moich Komentatorów, i najczęściej również je obserwuję.
Komentarze zawierające link nie będą publikowane, potrafię Was znaleźć! :)

Copyright © 2014 Wszystkie moje bziki , Blogger